To, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne.
1 Kor 1,27
Tak jak zdrowy nie potrzebuje lekarza, tak też mocny nie potrzebuje siły. Istnieje jednak nieprzekraczalna różnica między prawdziwą mocą a jej iluzją. Moc i potęga tego świata imponują i pociągają ludzi, dlatego też wielu oczekuje, że przybycie Boga do ich życia związane będzie z prezentacją Bożej mocy. Oczekują sytuacji niezwykłej, wręcz uroczystej.
Jednak Ten, który jest Królem wszystkich królów i Panem wszystkich panów, postanowił przybyć do nas nie wśród dźwięczących fanfar czy w słupie ognia, lecz jako maleńkie dziecko. Więcej, aby przynieść nam zbawienie Chrystus swą wcieloną drogę na Golgotę (koniec tak głupi w oczach świata) rozpoczął jako zarodek w łonie swej Błogosławionej Matki. Jako to, co najsłabsze, tak delikatne i bezpośrednio zależne od innych (oraz tak niewygodne w oczach wielu).
Od pierwszych chwil wcielenia Słowo głosi z całą mocą, że Bóg Ojciec ma inną perspektywę na świat niż jego władca i ci, którzy patrzą jego logiką. Wielu widziało, widzi i będzie widzieć to jako szaleństwo i głupotę, zasłaniając się licznymi argumentami. Ale sygnał od Boga jest jednoznaczny. Umiłował On nas pomimo naszych słabości, a w ich miejsce pragnie dać nam Moc, która przekracza ludzką logikę. Uczynić nas godnymi przybrania za Boże dzieci, napełnić Duchem Świętym. Amen.