Stanowisko duszpasterskie biskupów Kościoła ewangelickiego na Słowacji wobec tematów związanych z etyką seksualną

Biskupi Ewangelickiego Kościoła Augsburskiego Wyznania na Słowacji (dalej ECAV) przygotowali stanowisko duszpasterskie będące reakcją na prezentowane w mediach tematy, związane z etyką seksualną. Zostało ono opublikowane 13 lipca 2020 r. (źródło: ecav.sk)


Jako biskupi ECAV obserwujemy poglądy prezentowane przez niektórych duchownych ewangelickich w mediach liberalnych i w sieciach społecznościowych dotyczące etyki seksualnej. Z uwagi na dotychczasowe, własne doświadczenie duszpasterskie, stanowisko biblijne, oraz obowiązujący dekret o małżeństwie i rodzinie z synodu Kościoła z roku 2012, prezentujemy swoje stanowisko duszpasterskie do niektórych, wybranych kwestii, które wynikają z tego dyskursu medialnego. Zalecamy ordynowanym, jak i nieordynowanym, aby się z nim w swej praktyce duszpasterskiej i służbie w Kościele utożsamili, oraz kierowali się nim.

1. W naszym społeczeństwie i we wspólnocie naszego Kościoła istnieje mniejszość ludzi, którzy mają orientację homoseksualną. Dla niektórych z nich nie stanowi problemu publicznie się do tego przyznać i prezentować. Inni wolą pozostać anonimowi. Tematyka ludzi orientacji homoseksualnej między nami nie jest tematyką sztucznie wytworzoną, czy nieistniejącą. Podchodzimy do niej jako do rzeczywistości. Ci, którzy spotkają się z nią w swej służbie, włączają ją w  zakres swojego duszpasterstwa. Z drugiej strony z pewnością nie jest to problem, który byłby na tyle szeroki, intensywny, czy przewyższający wszystko inne, jak to często prezentuje się w mediach, czy też wśród przeciwników ruchu pro-homoseksualnego. Pozwalamy sobie twierdzić, że w naszych wspólnotach posiadamy zdecydowanie więcej ludzi owdowiałych, rozwiedzionych, osamotnionych, ludzi z poważnymi problemami zdrowotnymi, czy też ludzi pracujących w skomplikowanych warunkach pracy za pensję minimalną – niż homoseksualistów.

2. Uznajemy za całkowicie niedopuszczalne i wyraźnie odrzucamy myśl, aby ktokolwiek ze względu na swoją orientację seksualną stał się ofiarą ataków słownych, czy nawet fizycznych, odrzucamy jakąkolwiek formę urażania, znieważania, szykanowania i dyskryminacji. Każdy człowiek ma wartość i dostojność daną przez Boga, niezależnie od tego, jakie są jego konkretne warunki życia, czy cechy charakteru. Wzywamy członków Kościoła ewangelickiego, aby do takiego podejścia nigdy się nie zniżali, ani go nie popierali.

3. Mniejszość, którą definiuje homoseksualność, stała się w dyskusji społecznej jedną z tradycyjnie uznawanych mniejszości, takich jak mniejszości: narodowe, językowe, religijne itp. Jesteśmy przekonani, że żaden z wyznaczników, za pomocą których definiowana jest jakaś mniejszość, nie może być uznany za ważniejszy, od wyznaczników innej mniejszości. Tym samym obywatele, którzy tworzą mniejszość homoseksualną, nie mogą być bardziej preferowani, chronieni, jak też ich głos nie może mieć większej politycznej, społecznej, czy medialnej wagi, niż np. głos mniejszości skazanej na poruszaniu się na wózku inwalidzkim. Jeżeli do tego dochodzi, wtedy doświadczamy promocji homoseksualizmu jako stylu życia, upolitycznienia i zideologizowania seksualności, oraz sztucznego i nienaturalnego postawienie seksualności ponad podstawowe prawa człowieka i obywatela.

4. Odrzucamy taki sposób publicznego, agresywnego prezentowania ludzkiej seksualności, czy orientacji homoseksualnej, który ociera się o granicę perwersji, na przykład w formie tzw. „Tęczowych pochodów”. Odrzucamy to, że seksualność staje się źródłem nacisku ideologicznego i politycznego lobbingu. Odrzucamy to, iż seksualność staje się motywem do tworzenia nowych i bezprecedensowych zmian prawnych w rozumieniu małżeństwa (zacieranie różnicy między małżeństwem mężczyzny i kobiety, a związkiem homoseksualnym) i wychowania dzieci (bezprecedensowe tzw. „prawo do dziecka” dla par homoseksualnych). Odrzucamy to, że seksualność staje się motywem do tworzenia nowych narzędzi politycznych i struktur, konkurencyjnych wobec klasycznego modelu demokracji parlamentarnej. Odrzucamy pogląd, według którego seksualność prezentowana jest jako najważniejszy element i wyróżnik człowieka, zaś mniejszość seksualną, jako najwrażliwszą mniejszość, wymagającą najbardziej szczególnego traktowania i obrony prawnej.

5. Kościół musi być przestrzenią dla wszystkich. Wszyscy mają prawo być w nim przyjęci gościnnie i z miłością, dotyczy to oczywiście również homoseksualistów. To przyjęcie wynika nie z tego powodu, że ludźmi wierzącymi kierują przesłanki humanistyczne, czy pro-tolerancyjne, ale dlatego, że chrześcijanie przyjmują innych w imieniu miłości Pana Jezusa Chrystusa, która przyjęła nas pomimo naszej grzeszności i niegodności. Każdy, kto wstępuje do przestrzeni Kościoła, ma usłyszeć i zrozumieć, iż wszyscy jego członkowie definiują się poprzez poznanie swojej grzeszności przed Bogiem, poznanie Bożej możliwości sprawiedliwego potępienia, poznanie i przyjęcie nieskończonego zmiłowania Bożego w Jezusie Chrystusie, oraz przyjęcie daru nowego życia i wezwania do osobistego uświęcenia i naśladowania Chrystusa, co też człowiek otrzymuje w mocy Ducha Świętego.

6. W społeczeństwie, jak też we wspólnocie Kościoła pojawia się termin „chrześcijaństwa progresywnego”, który oznacza takie podejście wobec mniejszości homoseksualnej, w którym akceptuje się uznanie rejestrowanych związków partnerskich, czy też ślubów par homoseksualnych. Warto zauważyć, że nasz Kościół ma już swe bolesne, historyczne doświadczenie z przymiotnikiem „progresywny”, w przeszłości znanym jako „postępowy”. Dotyczyło to bezwzględnego przytakiwania ideologii komunistycznej, do której przystosowała się i bezkrytycznie służyła teologia i praktyka Kościoła. Ten przymiotnik nie był czymś, co naturalnie powstało w ramach Kościoła. Było to coś, co Kościołowi zostało narzucone poprzez nacisk polityczny. Twierdzimy, że „postępowość” poszczególnych wspólnot Kościoła wcale nie zależy tylko na kryterium, czy wspólnoty kościelne są otwarte wobec oczekiwań mniejszości homoseksualnej, pracują z nią i nieustannie podkreślają jej prawdziwe potrzeby. Taka praca jest w pełni uprawniona, ale równie ważna jest praca z innymi mniejszościami, nad którymi Kościół pochyla się z duszpasterską miłością. Chodzi tu na przykład o pracę z uzależnionymi od alkoholu, narkotyków, z rozwiedzionymi, owdowiałymi, z młodzieżą opuszczającą Domy dziecka, z osobami przebywającymi w więzieniu, czy też próbującymi powrócić do społeczeństwie po opuszczeniu więzienia, z bezdomnymi, z Romami itd.

7. Z miłością, ale wyraźnie wzywamy członków Kościoła ewangelickiego, którzy występują w sieciach społecznościowych, a których poglądy na temat homoseksualizmu bardzo ochoczo prezentują media liberalne, albo którzy chętnie występują na spotkaniach wspólnoty homoseksualnej, aby odstąpili od całkowicie niewłaściwego, wyrazistego słownictwa, niestosownych i gorszących porównań i innej stylizacji, która jest wyraźnie prowokacyjna. Aby unikali tanich uproszczeń, że Kościół jest homofobiczny i ksenofobiczny. Jest nam przykro, ale nie zostaje nam nic innego, niż tylko przyjąć to do wiadomości jako część marketingu medialnego – kiedy to z członków naszego Kościoła tworzy się obraz wyjątkowych męczenników skostniałego systemu kościelnego, albo też kiedy to oni sami wytwarzają taki swój obraz.

8. Zdecydowanie odrzucamy formułę stworzoną przez media, iż jeśli ktoś ma poglądy liberalne i pro-homoseksualne, to automatycznie jest „człowiekiem na poziomie”, który tym samym może komentować wszelkie inne tematy polityczne, czy społeczne, będąc traktowanym jako autorytet. Jako ludzie żyjący od dziesięcioleci w przestrzeni Kościoła ewangelickiego wiemy dobrze, że jest w nim mnóstwo niezwykle mądrych, utalentowanych i ofiarnych osób, którzy jednak nigdy nie dostaną zainteresowania medialnego i tym samym uwagi szerszej publiczności, ponieważ nie są ciekawi i nie otrzymali tego właściwego mandatu – nie mają poglądów liberalnych w kwestii homoseksualności.

9. Wzywamy kaznodziejów, którzy posiadają liberalne poglądy w temacie homoseksualizmu, aby powstrzymywali się od tego, by w ich twórczości kaznodziejskiej ten temat zyskał pierwszeństwo nad wszystkimi innymi tematami i wspominali o tym przy każdej możliwej okazji, również wtedy kiedy jest to wyraźnie nie na miejscu. Dobrze przecież znamy motywy biblijne (zarówno staro jak i nowotestamentowe), które mówią o „zeświecczeniu” i „odreligijnieniu” służby Bogu (Izajasz, Amos, Jakub). Motywy te są w konkretnych kontekstach biblijnych jak najbardziej uzasadnione i ciągle obowiązujące. Niemniej jednak apelujemy do takiej ich aplikacji, która jest uważna, nie jednostronna, oraz nie ekstremistyczna. Kościół nie może się stać organizacją „Trzeciego sektora” w imieniu „zeświecczenia”, rezygnując tym samym z szerokiej palety tematów biblijnych i wynikających z nich autentycznych akcentów, i koncentrować się tylko na prawach mniejszości, zamiast na teologii, którą można aplikować w swoim życiu. Z bólem stwierdzamy – nie jako celowe stwierdzenia, lecz jako fakt, że codziennie jesteśmy jako biskupi konfrontowani z poglądami niezadowolonych członków Kościoła, którzy deklarują, że odchodzą ze swoich zborów, a nawet z Kościoła. Wskazują przy tym, że twórczość kaznodziejska niektórych księży jest monotematycznie zamierzona na temat praw mniejszości homoseksualnej. Są tym tematem przesyceni, a jego jednostronnym prezentowaniem zmęczeni, czy wręcz zgorszeni.

10. Odrzucamy tendencję, aby nazywać ekumenią czy ekumenicznymi te przedsięwzięcia, na których co prawda spotkają się w porozumieniu przedstawiciele różnych Kościołów, ale jednocześnie jest jasne, że motywem ich porozumienia jest przede wszystkim wspólny, liberalny pogląd w temacie homoseksualizmu. Z prawdziwym ekumenizmem nie ma to za dużo wspólnego. Jest to niezwykle dziwna perspektywa, że autentycznym „motywem ekumenicznym” staje się pewien konkretny pogląd o ludzkiej seksualności. Efektem takiego „wybiórczego ekumenizmu” jest jeszcze głębszy podział Kościoła.

11. Jako ludzie z wykształceniem teologicznym, którzy codziennie zajmują się Biblią, deklarujemy, że nigdzie nie znajdujemy w niej żadnej podstawy do tego, abyśmy z czystym sumieniem mogli ogłosić, że małżeństwem jest coś innego, niż dożywotni związek jednego mężczyzny i jednej kobiety, a prawdziwą intymnością coś innego, niż związek seksualny mężczyzny i kobiety żyjących w małżeństwie. Nie znajdujemy też żadnej podstawy, abyśmy mogli z czystym sumieniem uznać praktyki homoseksualne za zachowanie akceptowane przez Boga, które jest zgodne z Bożą wolą i które wyraża „bogactwo stworzenia” czy też świętą radość życiową.

12. Do takiego stwierdzenia prowadzi nas jedna, jedyna rzecz – a to uniwersalna chrześcijańska i podkreślona przez Reformację zasada, iż chrześcijanin stoi „pod Pismem” a nie „nad Pismem”. Jako najważniejszy obowiązuje nas autorytet Pisma Świętego. Z tego autorytetu wynikają nasze poglądy. Nie jest to jakiś nasz ludzki pogląd, który następnie przemycamy do wykładu Pisma. Powtarzamy – żaden wykład Pisma Świętego nas jeszcze nie przekonał o tym, abyśmy mieli radykalnie zmienić swój pogląd na homoseksualizm, czy praktyki homoseksualne. Podejście pro-homoseksualne w żadnym wypadku nie może się stać kluczem do wykładu Pisma Świętego. A obawiamy się, że właśnie to się dzieje.

13. Za najważniejsze pytanie uznajemy: w jaki sposób należy prowadzić duszpasterstwo osób homoseksualnych? Jak nazwać cel, do którego prowadzimy ich duszpastersko? Nie jest rzeczą najważniejszą skupianie się na kwestii czy orientacja homoseksualna i zachowania homoseksualne są wrodzoną dyspozycją genetyczną, czymś spontanicznie wywołanym różnymi życiowymi okolicznościami, czy też dobrowolnie wybranym i samo-akceptowalnym stylem życia, chociaż rozumiemy, że człowiek potrzebuje zrozumieć siebie samego. Za najważniejsze uznajemy, aby człowiek zrozumiał, jaki jest Boży pogląd na praktyki homoseksualne. Są one grzechem. Apostoł Paweł w liście do Rzymian 1,24-31 nie traktuje praktyk homoseksualnych jako czegoś, co człowiek odkrywa i praktykuje jako wyraz swego upadku i żałosnej beznadziei swego stanu. Przeciwnie, praktyki homoseksualne są tu opisane jako coś, co człowiek odkrywa i uskutecznia wtedy, kiedy stoi na szczycie „swojej własnej” mądrości, w której poprzez ów gest wyzwolił się od Boga. Nie chce być już więcej Boży, ale swój. Tym samym zaprezentowaliśmy tutaj definicję grzechu, a jednocześnie powiedzieliśmy, że praktyki homoseksualne są jedną z manifestacji grzechu – czyli nieuznania Boga za Boga – czyli, że ma On do nas prawo. Praktyki homoseksualne są oznaczone jako grzech, ewentualnie efekt grzechu (czyli widzialny obraz zniszczonego stanu człowieka przed Bogiem), również w kolejnych, klasycznych miejscach: Ga 5,19-21, 1 Kor 6,9-10, 1 Tm 1,9-10.  Za drugi istotny element duszpasterstwa osób homoseksualnych uznajemy tu, aby praktykujący homoseksualista poznał, iż jest i pozostaje przez Boga w Jezusie Chrystusie nieskończenie kochany i uratowany ofiarą Jezusa. Trzecim ważnym elementem [duszpasterskiego] rozpoznania uznajemy to, aby praktykujący homoseksualista był skłoniony do świadomej decyzji zaniechania praktyk homoseksualnych i żył w abstynencji seksualnej, w dobrowolnym celibacie. Aby był w tym wszystkim wspierany na wszelkie możliwe sposoby – radami, zachętami, modlitwami i życzliwą, akceptującą społecznością. Tak – nie jest to prosta decyzja. Właśnie taka decyzja jest w dzisiejszym dyskursie krytykowana jako agresywna, traumatyzująca i nienowoczesna. Ale z perspektywy tego co wiemy i w co wierzymy, wydaje nam się tą jedyną możliwą. Co więcej – paradoksalnie, to właśnie ta droga jest przetestowana przez wielu chrześcijan – homoseksualistów, którzy wybrali dobrowolny celibat, jako dobre rozwiązanie. Jest to w kontekście tego, co apostoł Paweł zaznacza w Ga 5,24, iż „ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami”.  

14. Ze względu na to, co objaśniliśmy w swym stanowisku duszpasterskim jako biskupi ECAV, uznajemy za potrzebne, aby zwięźle zareagować na niektóre z twierdzeń ks. Anny Polckowej – ze staromiejskiej parafii w Bratysławie, które to prezentują niektóre media. Absolutnie dystansujemy się od jej twierdzenia, że „Jezus powróciłby jako gej”. To twierdzenie jest służącą samą sobie stylizacją ideologiczną. Odważa się ingerować do nienaruszalnych kompetencji, które przynależą jedynie Bogu. Takie twierdzenie nie może się nawet obronić jako skrót myślowy, bowiem jest na granicy bluźnierstwa. Nawet „ławkowy” chrześcijanin powinien rozumieć absurdalność takiego stwierdzenia, a co dopiero teolog i kaznodzieja Słowa Bożego. Podobnie chcemy odrzucić stwierdzenie ks. Anny Polckowej, iż fakt, że biskupka ewangelickiego Kościoła Szwecji żyje w lesbijskim małżeństwie jest w porządku. Nie, to nie jest w porządku. Jesteśmy bardzo zakłopotani tym faktem i boli nas, że nasz siostrzany Kościół w Szwecji przyjął taką praktykę. Ewangelicki Kościół Szwecji opuściło z tego powodu niestety wielu członków. Chcemy też stwierdzić, że nie zgadzamy się z ustanowieniem instytucji rejestrowanych związków partnerskich. Tym bardziej nie zgadzamy się z prawem do zawierania małżeństw przez pary homoseksualne i z możliwością adopcji przez nich dzieci. O tych kwestiach i stanowisku ECAV na te tematy mówi „Deklaracja o małżeństwie i rodzinie”, które przyjął nasz najwyższy organ ustawodawczy – czyli Synod w roku 2012. Ta deklaracja Synodu jest wiążąca dla każdego duchownego ECAV, podobnie jak i inne decyzje Synodu, czy organów ECAV. Prawa osób homoseksualnych w naszym państwie uznajemy za wystarczająco zabezpieczone. Deklaracje, że Kościół jest „homofobiczny i ksenofobiczny” są niestety aż niezrozumiale czarno-białe, uogólniające i ekstremistyczne. Obrażają mnóstwo chrześcijan, którzy wcale nie są ani homofobami, ani ksenofobami. Nie można przecież uznawać, że jeśli ktoś jest np. przeciw koncepcji rejestrowanych związków partnerskich, to automatycznie nienawidzi homoseksualistów! Zasadniczą postawą chrześcijan, którą się kierujemy i na którą wskazujemy innym jest to, że trzeba oddzielić „rzecz” od „osoby”. Wobec rzeczy – czyli np. kwestii związków partnerskich, chrześcijanin może mieć negatywne nastawienie, ale wobec osoby – homoseksualisty, chrześcijanin odczuwa – jako sam umiłowany przez Chrystusa, miłość. To, że ks. Anna Polckowa i jej współpracownicy zajmują się duszpasterstwem homoseksualistów jest rzeczą dobrą, jest to część jej i naszego posłania duszpasterskiego. Jednak uzasadnionym przedmiotem dyskusji pozostaje cel duszpasterski, w którym prowadzimy homoseksualistów. Jesteśmy przekonani o poprawności tego celu i tej drogi, jak to zaprezentowaliśmy w punkcie 13 swego stanowiska. Odrzucamy sposób, w jaki ks. Anna Polckowa czyni ze swoich poglądów na homoseksualność produkt medialny o smaku brukowcowym. Jej intensywność publicznego prezentowania swoich poglądów i jej autoprezentacja w sieciach społecznościowych są w ostrym kontraście z jej zwięzłymi, wymijającymi i schematycznymi odpowiedziami w krytykowanej przez nią medialnie rozmowie z biskupami ECAV. Jeśli ks. Anna Polckowa jako duchowna ECAV ma problem zmieścić się w ramy jej nauki i poglądów, jeżeli czuje wewnętrzną sprzeczność z nauką Kościoła, i pod względem wiary wystąpiła poza naukę Kościoła, jeżeli czuje potrzebę, aby obecną praktykę naszego Kościoła nieustannie, publicznie komentować i krytykować, pozostaje jej uczciwie uczynić poważną, odpowiedzialną decyzję wobec siebie, własnego ślubowania ordynacyjnego i własnego Kościoła, tym samym rozpatrzyć swoją dalszą posługę w służbie duchowej. Byłoby to z jej strony konsekwentne i godne szacunku. W przeciwnym wypadku sprzeniewierza się swoim poczynaniem swemu ślubowaniu ordynacyjnemu, nauce i stanowisku Kościoła, co w świetle obowiązujących przepisów kościelno-prawnych ECAV rozumiane jest jako wykroczenie dyscyplinarne.

ks. Ivan Eľko, biskup generalny ECAV
ks. Ján Hroboň, biskup Dystryktu Zachodniego ECAV
ks. Peter Mihoč, biskup Dystryktu Wschodniego ECAV


Komentarz tłumacza: Kościoły ewangelicko – luterańskie mają wyraźny charakter Kościołów lokalnych. Stanowisko jednego Kościoła nie jest automatycznie wiążące dla innego Kościoła. Tym samym w luteranizmie panuje dość duża różnorodność również w zakresie etyki seksualnej. Są Kościoły bardzo liberalne – jak Kościół w Szwecji, jak też bardzo konserwatywne – np. Kościół Luterański Synodu Missouri w USA. Kościół luterański na Słowacji (ECAV) jest największym Kościołem ewangelickim augsburskiego wyznania w krajach słowiańskich (ok 250 000 wiernych). Miał on niezwykle ważne miejsce w dziejach narodu słowackiego i jest to powszechnie znane i szanowane. Ze względu na dziedzictwo ks. Jerzego Trzanowskiego polscy, czescy i słowaccy luteranie są ze sobą powiązani nicią wspólnego losu i wiary. Również w dzisiejszych czasach widać wyraźnie bliską postawę ECAV wobec Kościołów luterańskich w Republice Czeskiej, jak również wobec Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Kościół słowacki jest stosunkowo różnorodny. Oprócz klasycznej, ludowej pobożności, możemy zaobserwować silne ruchy przebudzeniowe – pietystyczne, jak również trendy liberalne. Jest to Kościół (w dużym uproszczeniu) lekko konserwatywny, posiadający jednak od dawna ordynację kobiet, zaangażowany w Ekumenię, jak też w działalność Światowej Federacji Luterańskiej. Głos biskupów ECAV jest oczywiście reakcją na wewnętrzne problemy ich Kościoła – i to wyraźnie widać. Nie jest jednak głuchy na to, co dzieje się w świecie – co widać w krytycznym nawiązaniu do praktyk Kościoła Szwecji. Abstrahując od lokalnych problemów luteran na Słowacji, jest on wyraźnym głosem w zakresie praktyki duszpasterskiej Kościoła, jak też jasnym podkreśleniem zasad etycznych Kościoła – które niektórzy próbują odwracać do góry nogami, lub dla „świętego spokoju” przemilczeć.

ks. pastor Jakub J. Retmaniak
Luterański Ewangelicki Kościół A.W. w Republice Czeskiej

 

Portal Konfesyjni Luteranie

Portal „Konfesyjni” został założony z inicjatywy wiernych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w R.P. celem kultywowania czystości i prostoty wykładni Słowa Bożego zawartej w Księgach Symbolicznych a także rozbudzenia zachwytu nad starochrześcijańskimi korzeniami naszej liturgii, która wraz z sakramentem Wieczerzy Pańskiej, stanowi centrum religijnego życia Chrześcijan wyznania Ewangelicko - Augsburskiego.