Pod koniec lipca odbyła się najnowsza edycja konferencji Corpus Christi.
211 uczestników z 17 krajów, pięć dni seminariów, grup dyskusyjnych, wspólnej modlitwy i spotkań integracyjnych nad Bałtykiem - tak w pigułce wyglądało Corpus Christi. Głównym gospodarzem konferencji był Ewangelicko-Luterański Kościół Łotwy, który udostępnił lipawską katedrę na codzienne nabożeństwa. Podróż do tego nieodległego przecież kraju była okazją do doświadczenia dość odmiennej pobożności od tej, która dominuje w Kościele Ewangelicko-Augsburskim w Polsce.
nieszpory w katedrze św. Trójcy w Lipawie
W łotewskich kościołach zachowało się kilka elementów, które na łonie polskiego luteranizmu są bardzo rzadkie albo zupełnie nieobecne (i zapewne wywołałyby opór części wiernych). Mniej kontrowersyjnym przykładem jest obecność konfesjonału w katedrze, z którego nadal można korzystać. Organizatorzy konferencji umożliwili spowiedź prywatną w kilku językach, a luterańscy pastorzy - jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało - pełnili dyżury w konfesjonale. Pod względem duszpasterskim należy to uznać za bardzo cenną inicjatywę.
konfesjonał w katedrze św. Trójcy w Lipawie
Nieco bardziej zaskakująca była duża liczba ikon, które zobaczyłem w najstarszym kościele w Lipawie - luterańskim kościele św. Anny. Jedna z nich było wystawiona blisko ołtarza w głównej nawie kościoła, zapewne pod wpływem pobożności prawosławnej. W sklepiku parafialnym można było zakupić niewielkie ikony z podobizną Matki Bożej. Jednak największym zaskoczeniem była dla mnie... obecność tabernakulum. Kościół Łotwy uznaje teologię „raz poświęcone, na zawsze poświęcone” i czasem wykorzystuje do sprawowania sakramentu chleb i wino konsekrowane przed nabożeństwem. W lipawskiej katedrze nie ma wprawdzie tabernakulum w formie pojemnika, jednak cały czas na ołtarzu jest wystawiony chleb i wino. Dla mnie osobiście taka praktyka budzi wątpliwości i jest chyba pójściem o krok za daleko. Wieczerza Pańska została ustanowiona do spożywania i picia, nie do eksponowania pokarmów na centralnym miejscu w kościele poza nabożeństwem. Znacznie mniej kłopotliwym zwyczajem liturgicznym jest wykorzystanie kadzidła, częste wśród łotewskich luteran. Wydaje mi się czymś bardzo stosownym, aby chrześcijańskie nabożeństwo miało swój własny zapach, którego nie doświadcza się na co dzień poza kościołem.
Ksiądz Romans Kurpnieks odprawia wieczorne nabożeństwo w kościele św. Anny w Lipawie. Na lewo od ołtarza widoczne jest tabernakulum. Kilka metrów za plecami celebransa stoi ikona - wystawiona na środku głównej nawy.
Oczywiście Corpus Christi nie sprowadzało się tylko do modlitw w kościele. Każdego dnia uczestnicy konferencji udawali się na pobliski Uniwersytet Lipawski, aby wysłuchać seminariów i dołączyć do grup dyskusyjnych. Dużą popularnością cieszyły się spotkania prowadzone przez ks. Tapaniego Simojokiego, których tematem było dawanie świadectwa o Chrystusie wobec innych wyznań chrześcijańskich: ewangelikalnych protestantów, rzymskich katolików i prawosławnych. Mówca w rzetelny sposób scharakteryzował różnice pomiędzy różnymi denominacjami, a wątki polemiczne poruszał w sposób pełen szacunku. Była to doskonała okazja aby dowiedzieć się czegoś więcej o innych chrześcijanach, zwłaszcza dla osób z krajów, gdzie dominującym wyznaniem od stuleci jest luteranizm. Ks. Simojoki zachęcał, aby w rozmowach z innymi protestantami podkreślać obiektywne działanie sakramentów jako środków łaski, zaś w rozmowach z rzymskimi katolikami i prawosławnymi wskazywać na natchnienie Pisma Świętego jako podstawę naszej wiary.
Podczas konferencji wziąłem udział w bardzo interesującej grupie dyskusyjnej na temat interpretacji Starego Testamentu z perspektywy objawienia Chrystusa. Moderatorem spotkania był Sahar Sadlovsky z Izraela, którego historię nawrócenia można przeczytać na stronie Jews for Jesus. Podczas dyskusji mierzyliśmy się m.in. z pytaniem o to jak historyczne znaczenie starotestamentowych proroctw (co ludzki autor miał na myśli) różni się od interpretacji typologicznej, z której korzystali autorzy Nowego Testamentu. Rozmawialiśmy też o zagrożeniach dla teologii chrześcijańskiej, które mogą się pojawić, gdy zaniedba się chrystologiczną hermeneutykę przy lekturze Starego Testamentu. Spotkanie było naprawdę inspirujące i czułem niedosyt, gdy zakończyło się po rozkładowych 90 minutach.
Corpus Christi daje możliwość nawiązania wielu nowych kontaktów z młodymi luteranami z całej Europy oraz usłyszenia bardzo budujących świadectw. Szczególnie zapadła mi w pamięć rozmowa z mężczyzną pochodzącym z Autonomii Palestyńskiej, który urodził się w muzułmańskiej rodzinie. Mniej więcej 10 lat temu zamieszkał w Finlandii i tam, po namowach znajomych, po raz pierwszy w życiu wziął udział w chrześcijańskim nabożeństwie. Jak sam wspominał, był pozytywnie zaskoczony życzliwą atmosferą wśród chrześcijan, którzy jako zbór zdawali się być niemal jak rodzina. Był to pierwszy impuls na jego drodze nawrócenia, która kilka lat temu doprowadziła go do chrztu w fińskiej Diecezji Misyjnej.
Warto zaznaczyć, że choć konferencja Corpus Christi jest utrzymana w wyraźnej, luterańskiej tonacji, to mogą w niej uczestniczyć chrześcijanie różnych wyznań. W tym roku spotkałem nawet baptystę z Norwegii, który miał oczywiście poglądy dalekie od luterańskich, ale całość konferencji przypadła mu do gustu.
Oficjalna część Corpus Christi zakończyła się w piątek wczesnym popołudniem, jednak spora grupa uczestników spotkała się wieczorem w Rydze na małym afterparty. Rozmowy do późna przy kuflu piwa stanowiły miłe zwieńczenie wyjazdu.
Kolejne Corpus Christi odbędzie się w lipcu 2024 roku w Wittenberdze. Z przyjemnością się tam wybiorę!