W Księdze Psalmów opis wesela Salomona był dla Ducha Świętego okazją do przekazania nauki o relacji Oblubieńca i Oblubienicy, to jest Chrystusa i Kościoła (Ps 45). Potem następują w Starym Przymierzu trzy kolejne Księgi przypisywane samemu królowi Salomonowi. W jednej z nich mądry król wskazuje, że wszystkie jego próby znalezienia szczęścia o własnych siłach spełzły na niczym. Namiętność, beztroska i wino, z drugiej strony odpowiedzialność, pracowitość czy zdobywanie wiedzy: sprawdził wszystkie ścieżki osobiście. Ostatecznie stwierdził, że wszystko to marność nad marnościami, powtarza swój wniosek bez wątpliwości Kohelet: to wszystko marność (Koh 12,8). Mimo wszystko, odkrywając niemożliwość samozbawienia przez zmysły, siłą woli, a nawet tak czczony w dzisiejszych czasach rozum, kończy Salomon tę księgę tymi słowy: Boga się bój i przestrzegaj Jego przykazań, bo to cały jest człowiek (Koh 12,13). Z jednej strony mędrzec wskazuje na ostateczny, nadprzyrodzony i wieczny sens ludzkiego trudu, ale równocześnie przypomina o czekającej grozie dnia Sądu. Wpada z deszczu pod rynnę i szuka odpowiedzi w etycznym postępowaniu, które jest poza naszym zasięgiem (Koh 12,14).
Podobnie jak w wypadku Księgi Sędziów i Księgi Rut, wołanie o Dobrą Nowinę po wzbudzającym obawę i troskę zakończeniu pierwszej z ksiąg pary, znajduje szybką odpowiedź. Wystarczy przewrócić jedną kartkę, aby przeczytać Bożą reakcję na ludzką biedę. Natychmiastową odpowiedzią na anarchię w Izraelu, który nie miał króla, jest wskazanie na Betlejem Judzkie, a w nim na Rut, wśród której potomków jest Dawid, król według serca Bożego i nade wszystko ten jedyny Syn Dawida, który jest Synem Boga żywego (Sdz 21,25; Rt 1,1; Rt 4,22),. Tak samo Salomon, prowadzony przez Ducha, zdanie po zadaniu przechodzi od niedoli człowieka, którego jedyna nadzieja, Bóg jawi się jako Sędzia uczynków (a każdy wie o tym co wynika z tego, że przed Najświętszym nikt nie jest bez winy…(Ga 3,11), do deklaracji, że właśnie rozpoczyna Pieśń na Pieśniami, uwielbienie nad wszystkimi uwielbieniami (PnP 1,1,). Gdzie rozum największego mędrca skapitulował, tam Duch Święty wyśpiewuje najcudniejszy poemat miłosny: o zakochaniu, tęsknocie, namiętności i budowaniu dojrzałej relacji pomiędzy Bogiem a poddaną mu przez wiarę duszą, a także między Chrystusem a społecznością świętych, Kościołem chrześcijańskim.
Przy wszystkich zwrotach akcji, w jakie obfituje poemat, wydawać może się, że jest to opis burzliwej drogi do nawrócenia. Wrażeniu temu przeczy jednak dobitnie już pierwsza wypowiedź ukochanej Oblubienicy. W pierwszych zdaniach Szulamitka, zakochana żarliwie w Salomonie prosi o pocałunek jego ust (PnP 1,2). Mówiąc wprost, jako małżonka wyraża zgodnie z obowiązującą w poemacie zasadą decorum pragnienie przyjęcia go w namiętności należnej wyłącznie przywilejowi małżeńskiemu (PnP 1,4). Dusza nie ma najmniejszej wątpliwości, że Jego miłość jest lepsza od wina, że lepiej iść za natchnieniem Ducha, aniżeli żądzą starego człowieka (PnP 1,2). Dusza, Kościół jasno wyznają, że lepsze jest nie wypicie kielicha zapalczywego gniewu Bożego na synów grzechu, a przyjęcie miłosierdzia i unii z Chrystusem. Bez wątpienia Oblubienica jest wierząca, usprawiedliwiona z łaski przez tę wiarę, nowonarodzona. Równocześnie kolejne rozdziały pokażą jak wiele potrzeba jej jeszcze drogi ku pełni uświęcenia, ku dopełnieniu przez Oblubieńca odnowienia wszystkiego co w niej. Simul iustus et peccator. Tak samo jak w świątyni Salomona, obok ołtarza Jahwe w świętym świętych, postawiono z czasem aszery i ołtarze Baala, dawniejszych kananejskich ciemiężycieli świętej Ziemi, tak jest z nami (2 Krl 23,4). Świątynia Ducha Świętego równocześnie jest targowiskiem bóstw starego człowieka, który dopiero w nas umiera (1 Kor 6,19; Rz 7,18-25). Jesteśmy we chrzcie pogrzebani, w Duchu podniesieni, ale nasze odrodzenie z wody i z Ducha nie jest tylko aktem jednorazowym i do tego historycznym, a aktualnym procesem na całe życie(Rz 8,10-11). Uświęcenie jest drogą w mocy sakramentu, cały czas dopełnianą, a nie już ukończoną (Flp 3,10).
Oświecona przez Ducha Pańskiego Oblubienica ma prostą odpowiedź: pociągnij mnie, a pobiegniemy (PnP 1,4). Twoja sprawcza wola i moja zgoda, iustitia passiva. Nie ma w Biblii miejsca na determinizm islamu lub stoicyzmu, ani na samodoskonalenie i samorealizację nowomodnego humanizmu. Tylko jedno jest działanie, tylko On pociąga ją (Flp 2,13). Jedna energia, jeden sprawca przemiany chciejstwa w wolę, nostalgii za rajem utraconym w decyzję i działanie wiary czynnej przez miłość (Ga 5,6). Nie ma miejsca na jej autonomię czy zasługi (Ef 2,8-10). Równocześnie On nie jest miłośnikiem rozliczeń (Jer 31,34). W dobrym małżeństwie konto jest wspólne. On policzył sobie jej grzech, a jej policzył Jego świętość (2 Kor 5,21; Ga 2,13-14). Po zakosztowaniu darów duchowych, jak apostołowie w Kanie Galilejskiej, małżonka z łatwością obwołuje ukochanego swoim Królem i oczekując od niego wszystkiego co najlepsze poddaje się Mu i chce być prowadzona pod rękę prosto do Jego komnat (PnP 1,4; J 2,10-11).
Tu jednak wracamy do tego, od czego ani Szulamitka, ani my uciec nie możemy. Egipska księżniczka jest żoną króla Izraela, owszem… Niemniej jest pogańskiej krwi, czarna, bo spalona „słońcem” fałszywego syna jutrzenki, który oferował się niegdyś w Ogrodzie z „pomocą” w oświeceniu i staniu się jak Bóg (PnP 1,5; Rdz 3,5; Iz 14,12). Wszyscy jesteśmy spaleni grzechem Adama (Rz 5,12). Ponadto Szulamitka, zawstydzona przez świątobliwe córki jerozolimskie, przyznaje w pokorze, że nie tylko jest spalona słońcem poznania dobra i zła, ale ponadto nie ustrzegła swoich winnic (PnP 1,5-6). Do odziedziczonej z natury zmazy Ewinej, dodała swoje osobiste winy, grzechy uczynkowe z własnego wyboru. Zgorszyła również swoich braci, pogan, którzy oczekiwali od niej wywiązania się z ustrzeżenia jej winnic. Czy jednak oni albo pobożnie zgorszone córki Jeruzalem były z innej gliny niż ich podsądna (Rz 3,9-30)? Czy może po prostu łatwiej widzieć sadzę na sumieniu bliźniego niż na swoim (Mt 7,3-5)? Odpowiedź Zakonu jest oczywista i jest kolejnym z zarzutów obciążających nasze ludzkie sumienia nie tylko nagminnie, od upadku do upadku, ale z samej upadłej, po ludzku niereformowalnej grzesznej natury (Rz 2,1).
Równie oczywista była jednak dla Szulamitki odpowiedź Ewangelii słyszana w duszy. Zna swoją godność: jest spalona żarem słońca, lecz dalej piękna (PnP 1,5). Grzech zakorzeniony w nas, zrodzone z niego wszystkie nasze grzechy, nie są jakimś diabolicznym antystworzeniem, nie zmieniają powszechnej woli zbawczej Boga danej ludzkości w Adamie i Ewie (Rz 2,14-16; 1 Tm 2,1-6). Owszem, domagają się pomsty (Rz 1,18; a jeszcze bardziej Mściciela Krwi takiego jak Booz dla Rut, jak Jezus dla nas), ale nie ma takiej mocy na ziemi i niebie, która mogłaby do końca odrzeć człowieka, Adama i Ewę, z obrazu Bożego według którego zostaliśmy w nich stworzeni. Nasza święta grzesznica pozornie zuchwale mówi o swoim pięknie, bo wie, że nie można przekreślić kunsztu Stwórcy, a ponadto doświadcza już i oczekuje z niezachwianą ewangeliczną pewnością, że dając się pociągać łasce do komnat Oblubieńca, dozna również odnowienia pełni podobieństwa (Rz 8,24). Stając się jednym Ciałem z Głową sama stanie się jak on (1 Kor 10,16-17). Dostępujemy uświęcenia nie przez ćwiczenia moralne, a przez zjednoczenie z Chrystusem (1 J 3,3,). Nadzieją naszej chwały jest On w nas (1 Kol 1,27).
Moralność i asceza bez tego intymnego spotkania w wierze i miłości, choćby doprowadzona do wydania samego siebie na spalenie i jałmużnę, byłaby jak miedź brzęcząca i cymbał brzmiący (1 Kor 13,1-2). Napełnienie miłością rodzi wypełnianie prawa, nigdy odwrotnie (Ga 5,22-23). Właśnie przez wzgląd na to Szulamitka prosi o to, aby mogła się ukryć przed skwarem południa i pokus w Bożym Odpoczynku, społeczności ze Zbawicielem, który już wszystko wypełnił i zasiada w niebiańskim szabasie, po prawicy Majestatu (PnP 1,7). Ani Społeczność wezwanych po imieniu, ani żaden pojedynczy jej członek, nie zawiedzie się na tej szansie, nie zostanie odrzucony precz nikt, kto przyszedł, bo dał się pociągnąć Jezusowi i pragnie zakosztować chrześcijańskiego szabasu: wolności od zasług i rozliczeń, wolności od obawy przed Ojcem i od martwych religijnych uczynków, wolności od znoszenia jarzma nieuniknionego grzechu i wyrzutu bezradnego sumienia (J 6,35-40; Rz 5,1; Jl 2,32 = Dz 2,21 = Rz 10,13). Jest król w Izraelu, jest Król w duszy, a szatan, grzech i rozpacz pierzchają przed Nim jak niedobitki Filistynów (Wj 23,29; Ga 4,24).
Oblubieniec nie tylko chroni Małżonkę przed skwarem i pyłem południa, to jest przed pokusami, upadkiem i uciemiężeniem sumienia, ale zachwyca się jej pięknem i planuje przyozdobić ją najpiękniejszą biżuterią (PnP 1,9-11.15). Jest uważnym Obserwatorem, opisuje dokładnie najpiękniejsze strony swojej ukochanej i tak dobiera perły, srebro i złoto miłości i cnót, aby podkreślić wspaniałość Swojej wybranki. Pasja, rozmach w miłości i uniesienie Chrystusa na myśl o przyszłym wspólnym, niezmąconym i nieskalanym szczęściu, dotyczą całego Kościoła chrześcijańskiego, każdego z nas razem i z osobna. Większa jest w niebie radość z jednego grzesznika, który daje się przywieść do pokuty i wiary niż z rzeszy świątobliwych według własnych martwych uczynków (Mt 5,20; Łk 15,7.10,32). W miłości nie chodzi o porządek czy zasady, a po prostu o miłość. O wierność małżeńską Boga i Kościoła, o wiarę Jezusa i o wiarę naszą (mamy ślad tożsamego z biblijną greką utożsamienia tych przymiotów w sformułowaniu „dochować wiary małżeńskiej”). To jest logika, która opisuje sposób w jaki doznajemy jako usprawiedliwieni z łaski duchowego uzdrowienia, uświęcenia. Sprawiedliwy żyć będzie pełnią życia, bo z wiary idzie w wiarę, karmi się łaską za łaską, dzień po dniu. Miłosierdzie Boże, najpełniej objawione w samym Bogu – Jezusie, jest dla niego chlebem powszednim (Mt 5,6; Łk 11,3-4; J.6,33.47-58; Rz 1,17).