Pokój wam wszystkim, którzyście w Chrystusie. Amen. (1 P 5,14)
Umiłowani w Panu! Bracia i Siostry w Chrystusie!
Gromadzi nas tak licznie dzisiaj w tej świątyni podwójne święto, które przyjęło się w naszej polskiej rzeczywistości. Dziękuję Księdzu Proboszczowi mikołowskiemu za zaproszenie mnie do wygłoszenia kazania w ten dzień i wspólne przejście na cmentarz, na którym także i moi drodzy i bliscy spoczywają, i gdzie ponownie poświęcimy krzyż cmentarny na nowo odrestaurowany. Wraz z całym narodem polskim, my polscy luteranie, obchodzimy wspólnie to podwójne dzisiejsze święto.
Dzień Wspominania Wszystkich Świętych Pańskich jest jednym ze starszych świąt chrześcijańskich (na Wschodzie od 4 wieku w 1. Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego, a na Zachodzie od roku 835). Często mówi się i pisze, że luteranie nie mają świętych i nie czczą świętych. Oczywiście uznają świętych, ale nie czczą ich tak jak bratnie Kościoły: katolickie czy prawosławne. Nie modlimy się ani do świętych, ani przez świętych, ani za ich pośrednictwem, bo tego zakazuje nam Biblia – podstawa naszej wiary. Ale w Konfesji Augsburskiej, naszej podstawowej księdze wyznaniowej, w artykule XXI czytamy przecież: „O oddawaniu czci świętym nauczają nasi, że powinno się wspominać świętych dla umocnienia naszej wiary, widząc jak dostąpili łaski i jak im dopomogła wiara; powinno się też brać przykład z ich dobrych uczynków.” Stąd od samego początku Reformacji aż po dzień dzisiejszy w kalendarzach, agendach i śpiewnikach luterańskich zawarte było to święto i obchodzone jest szczególnie uroczyście w luterańskiej Szwecji. A obchodzi się je zgodnie z zaleceniem apostolskim zawartym w liście do Hebrajczyków 13,7: "Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia naśladujcie wiarę ich.” O obchodzeniu tego święta przez polskich luteran świadczy najdobitniej kazanie ks. biskupa Samuela Dambrowskiego w tzw. „Dąbrówce” dobrze znanej śląskim ewangelikom, oraz pieśń zawarta w jednym z najstarszych polskich luterańskich kancjonałów „Pieśni Duchowne...” ks. Piotra Artomiusza (wydany w Toruniu w roku 1587) w dziale „ O Świętych Pańskich” gdzie śpiewamy: „Z wielkiej mocy i mądrości/ chwalmy Boga z wysokości / chwalmyż Go też w Świętych Jego...”
Drugie dzisiejsze święto obchodzone kiedyś przez Kościół katolicki 2 listopada (najpierw w Cluny 998, a na całym Zachodzie od XIII wieku) a przeniesione po II wojnie światowej przez polskich obywateli na dziś jako ogólnonarodowe wspominanie umarłych to właśnie Pamiątka Umarłych.
Pamiątka Umarłych u różnych narodów i w różnych krajach świata, zwłaszcza ewangelickich, różnie jest obchodzona. Polski Kościół Ewangelicki po II wojnie światowej ustanowił ją za pośrednictwem Synodów, agend i śpiewników na 1 listopada. Luteranie słowaccy obchodzą ten dzień podobnie jak my, Czesi natomiast oficjalnie 2 listopada lub w 1 niedzielę listopada, Niemcy, Austria, Szwajcaria - w Ostatnią Niedzielę Roku Kościelnego, zwaną Niedziel Wieczności, a kiedyś Niedzielą Umarłych -„Totensonntag”. Otóż w krajach pruskich, do których kiedyś należała część Śląska, Mazury, Pomorze, po wojnach napoleońskich mocą dekretu gabinetowego pruskiego króla Fryderyka Wilhelma III z roku 1816, który był wyznania reformowanego, dla wspomnienia poległych w czasie wojny napoleońskiej pruskich żołnierzy, ogłosił właśnie Ostatnią Niedzielę (27) po Trójcy Świętej jako tzw. „Niedzielę Zmarłych” („Totensonntag”). Początkowo obchodzono ten dzień tylko w Prusach, a później w innych „lanadach” i krajach sąsiednich. Do zaboru rosyjskiego wraz ze swoimi księżmi przynieśli ten dzień wspominania umarłych ewangelicy przybyli tu do pracy po 1800 roku.
Ponieważ Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce nie podlegał i nie podlega władzy ani króla pruskiego ani Kościoła niemieckiego, dlatego po II wojnie światowej ustaliliśmy ten dzień wspominania umarłych na dzień, w którym cały naród polski wspomina swoich umarłych.
Nie rzadko w ten dzień pyta się ewangelików : „czy wolno wam ewangelikom modlić się za umarłych, jak to czynią katolicy?” Ponieważ pod tym względem istnieją różne poglądy, dlatego odpowiadam: „Luteranie w swoich księgach wyznaniowych na to pytanie znajdują jasną, wyraźną i jednoznaczną odpowiedz. Kościół luterański nie nakazuje ani nie zakazuje modlitw za umarłych. W Obronie, czyli Apologii, Wyznania Augsburskiego w artykule XXVI „ O mszy za umarłych” p. 94 jest wyraźnie napisane: „Jeśli zaś chodzi o to, co przeciwnicy przytaczają z ojców na temat „ofiary za zmarłych”, to wiemy, że dawni autorowie mówią o modlitwie za zmarłych, której nie zakazujemy, lecz nie godzimy się na odprawianie Wieczerzy Pańskiej za umarłychna podstawie samego jej dokonania (ex opere operato)" (…scimus veters loqui de oratione pro mortuis…).W tej wypowiedzi znajduje się najlepsza odpowiedź na pytanie także wielu ewangelików: Czy ewangelik może modlić się za umarłych? Ani w Biblii ani w księgach wyznaniowych takiego zakazu nigdzie nie ma. Możemy się modlić za umarłych, możemy prosić dla nich o niebo i zbawienie, możemy dziękować za to, że ich Pan Bóg nam dał, że byli z nami i wśród nas, dziękować za wszystko co mamy im do zawdzięczenia.
Nie wolno natomiast za nichodprawiać mszy, czyli Wieczerzy Pańskiej, bo Sakrament Ołtarza jest ustanowiony dla żywych.
Nawet gdy w czasie pogrzebu tu i tam odprawiana jest Komunia Święta w naszych kościołach, to nie za umarłych, bo umarłym ona nic nie pomoże, lecz dla żywych, dla pozostałych, aby ich w smutku pocieszyć i umocnić Ciałem i Krwią Pana Jezusa.
Siostry i bracia w Panu.
Po tym dłuższym historycznym wstępie przejdźmy teraz do tekstu biblijnego przeznaczonego w naszym Kościele na Dzień Wspominania Wszystkich Świętych Pańskich. Kimże są ci święci w naszym rozumieniu, którzy nikogo nie beatyfikujemy i nie kanonizujemy?
Świętemu Janowi, który na wyspie Patmos miał widzenie, któremu Pan dał widzieć więcej niż innym apostołom, postawiono pytanie dotyczące niezliczonych tłumów ze wszystkich narodów i ludów stojących wokół tronu Baranka Bożego: „Któż to są ci przyodziani w szaty białe i skąd przyszli?”
Jan nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale PAN odpowiada mu: „To są ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i wyprali szaty swoje, i wybielili je we krwi Baranka. 15.Dlatego są przed tronem Bożym i służą mu we dnie i w nocy w świątyni jego, a Ten, który siedzi na tronie, osłoni ich obecnością swoją. 16.Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie padnie na nich słońce ani żaden upał, 17.ponieważ Baranek, który jest pośród tronu, będzie ich pasł i prowadził do źródeł żywych wód; i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu.”
Tak, to są ci święci, o którym mówi dzisiejsza uroczystość. Jak tam się znaleźli i skąd przyszli?
- Oni przyszli z wielkiego ucisku tu na ziemi. Ucisku tego świata wielu z nas już zaznało. Ogromny ucisk w wielu krajach świata prześladowani i mordowani za wiarę w Chrystusa – Baranka w XXI wieku przeżywają liczni chrześcijanie. Oni są zabijani, mordowani, wyganiani ze swoich domostw i swej ojczyzny, a świat spokojnie się temu przypatruje. Jak mało jest z tego powodu protestów i ingerencji z zewnątrz?
- Ci świeci i zbawieni wyprali szaty swej duszy we krwi Baranka i wybielili je w niej. To mogła uczynić tylko krew Baranka, bo „krew Baranka Bożego oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.” Nasza pieśń powiada: „O jest moc, moc, Jezusa moc. W świętej krwi, w świętej krwi, Jezusowej krwi…” A to znaczy: Oni przyjęli Jezusa, oni w Nim się zupełnie zanurzyli. W Jezusowej krwi znaleźli Bożą łaskę i Boże miłosierdzie. Czy dzisiaj wśród tych świętych, to znaczy zbawionych nie dostrzegamy może naszą matkę, naszego ojca, nasze dziecko, naszego brata lub siostrę, którzy tu na ziemi żyli z Jezusem, służyli Jezusowi i przez Jezusa zostali uświęceni i zbawieni?
Kochani moi, siostry i bracia!
Dziś może w szczególny sposób oni stają przed naszymi oczyma, oglądamy może ich życie wyraźniej, ich bezgraniczne poświęcenie, ich miłość, ich służbę dla Pana i Jego Kościoła. Ale może pamiętamy też o ich cierpieniu, o ich przelanych łzach. Może pamiętamy jak staliśmy wokół ich śmiertelnego łoża, patrzeliśmy jak oni strasznie cierpieli, a nie mogliśmy nic im pomóc? Ja wielokroć, a może dziesiątki i setki razy tak stałem. Mogliśmy może im tylko łzy z policzka ocierać, albo na spragnione wargi przykładać wilgotną gazę. I to wszystko. A dziś sam Pan o nich powiada: „Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie padnie na nich słońce ani żaden upał, ponieważ Baranek, który jest pośród tronu, będzie ich pasł i prowadził do źródeł żywych wód; i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu.”
To wszystko co ziemskie już przeminęło. Ich nie spotyka już żadne cierpienie, które nas jeszcze się ima. Żaden upał, ani gorączka już im nie dokucza. Ich łzy powstałe na skutek cierpienia albo pożegnania z bliskimi i kochanymi, Bóg sam otarł Swoją ręką.
Czy nie wiedziecie wśród niektórych z nich ludzi naprawdę świętych? Ja tu nieraz na tym cmentarzu i na wielu innych cmentarzach chowałem świętych, bo w ich obliczu, w ich czynach pełnych miłości dla drugiego człowieka widziałem tę świętość, której wielu nawet najbliższych nie dostrzegało. Święci w niebie byli kiedyś świętymi na ziemi, święci w niebie, chodzili po tej ziemi, byli wśród nas i kierowali nasze kroki do zbawienia. Biblia i Kościół nasz nikogo nie kanonizuje, bo święci wg Biblii to nie kanonizowani przez ludzi, lecz prawdziwie wierzący chrześcijanie – „vere credentium christianorum”. To nie byli ludzie bezgrzeszni, ale to byli ludzie prawdziwie wierzący, poważnie wierzący, którzy swój grzech topili we krwi Chrystusowej, w krwi Baranka Bożego, którzy przez codzienny żal i pokutę jak gdyby z wody chrztu wyłaniali się jako nowi ludzie, nowonarodzeni. Chrześcijanie, jak nauczają ojcowie naszej wiary luterańskiej to „usprawiedliwieni a zarazem grzeszni” – simul justus et peccator.” Dlatego możesz być świętym chociaż jesteś grzesznikiem. Jeśli tego pragniesz, pokutujesz, żałujesz za grzechy, Chrystus cię uświęca Swoją krwią przelaną za każdego i każdą z nas na krzyżu Golgoty. Przez tę krew zostajemy uświęceni i zbawieni.
Póki żyjemy na ziemi nie tylko cierpimy, łzy przelewamy ale i upadamy pod ciężarem grzechu. Ale w Chrystusie jest dla nas ratunek, w Jego łasce usprawiedliwienie i zbawienie.
Nad bramą kilku cmentarzy czytałem:
„Byliśmy czym wy jesteście,
jesteśmy czym wy będziecie!”
Niech ta mądra sentencja towarzyszy nam ilekroć przestępujemy bramy cmentarzy i niech ona nam przypomina, że „nie mamy to miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy.” (Hbr 13,14). Obyśmy go naprawdę i szczerze szukali. AMEN.
(Mikołów, dnia 1 listopada 2012 r.)