Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa.
Kazanie to oparte jest na Ewangelii według Jana 12,12-19.
Módlmy się: Panie, uświęć nas w prawdzie. Twoje Słowo jest prawdą. Amen!
Dlaczego powinniśmy podążać za Jezusem? Jeśli twoja odpowiedź brzmi: „ponieważ On jest Królem Królów i Bożym Pomazańcem, Mesjaszem, który miał nadejść”, dobra robota! To świetna odpowiedź.
Ale z jakiego powodu powinno się za Nim podążać? Co my z tego będziemy mieć?
Ewangelista Jan w całym rozdziale daje nam wskazówki, że podążający za Jezusem tłum nie był jednorodny. Niektórzy Mu wierzyli, inni nie. Niektórzy mieli mieszane uczucia, inni mieli fałszywe oczekiwania i nieliczni Go nienawidzili, ponieważ wypchnął ich z ich strefy komfortu.
Wiele rzeczy, które Jezus powiedział i zrobił, wprawiało w zakłopotanie nawet Jego uczniów, którzy nie rozumieli [werset 16], dlaczego Jezus wszedł do Jerozolimy w królewskiej procesji i dosiadł osła.
Ale kiedy Jezus został uwielbiony, przypomnieli sobie, co o nim napisano i dlaczego Mu to uczyniono. W wersetach 17 i 18 Jan mówi nam, dlaczego ten konkretny tłum podążał za Nim: nie z powodu tego, co o Nim napisano, ale z powodu znaku, jaki widzieli - Jezusa wskrzeszającego Łazarza z martwych.
Nie chcę powiedzieć, że znak nie jest ważny. Gdybym tam był, też bym dołączył do tłumu, nawet gdybym nie do końca „rozumiał”, dlaczego Jezus to zrobił. Nie ma przecież nic bardziej niesamowitego niż obserwowanie, jak ktoś zostaje wskrzeszony z martwych. Ale istnieje tu niebezpieczeństwo, którego nie można zignorować. Podążanie za Jezusem nie odbywa się wzrokiem ani rozumem, ale wiarą.
Nie mówię o ślepej wierze (lub wierze bez prawdziwego zrozumienia) bądź wierze zgodnej z mądrością tego świata, wedle której Bóg oczekuje naszego usługiwania, za które obdarza nas łaskami.
Kluczowe nie jest to, co my sądzimy o Bogu, ale to, co Bóg sądzi o nas. Pilne studiowanie Pisma Świętego ujawnia właśnie to, że Bóg nie poddaje się badaniu (Nie będziesz wystawiał Pana, Boga swego, na próbę). Bóg nie jest biernym przedmiotem naszych dociekań, ale aktywnym głosem w Piśmie. Głosem, który przyszedł ze względu na nas; który przybrał ciało i zamieszkał wśród nas w osobie Jezusa Chrystusa, aby sądzić grzeszników takich jak ty i ja.
Wszystko, co Jezus powiedział i wszystkie znaki, które uczynił, wskazywały na tę jedną rzecz, zgodnie z księgą Izajasza 53, 4-6:
-) Pan włożył na Niego nieprawość nas wszystkich;
-) On poniósł nasze boleści i niósł nasze smutki;
-) On był chłostany przez Boga i poniżony;
-) On został zraniony za nasze występki, zmiażdżony za nasze nieprawości;
-) On otrzymał karę, która przyniosła nam pokój.
I dlatego ważne jest, aby trzymać się Go blisko: abyśmy nie przegapili tego, co On dla nas czyni.
Jezus westchnął zniechęcony, gdy uczeni w Piśmie i faryzeusze – którzy mieli dobrze znać Pisma – przyszli do Niego, szukając jeszcze więcej znaków niż te, które już im dał. Jednak Jego odpowiedź nie była wyrazem złośliwości: „Pokolenie przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale innego nie otrzyma oprócz znaku Jonasza” [Mt 16,4].
Jonasz był w brzuchu ryby przez 3 dni. Ten znak zapowiadał spoczynek Jezusa w grobie przez 3 dni. Znak został przywołany nie po to, by przygotować ludzi na spektakularne widowisko, ale by skłonić ich do rozważenia jakie konsekwencje ma dzieło Jezusa.
Gałęzie palm i ludzie śpiewający Hosanna z Psalmu 118 byli częścią corocznej procesji przybywającej do Jerozolimy, aby uczcić święto Paschy. Śpiewali także Pieśń Miriam z 15 rozdziału Księgi Wyjścia (pieśń uwielbienia za wyzwolenie z niewoli): Śpiewajcie PANU, bo zatryumfował, konia i jego jeźdźca wrzucił w morze... A potem Bóg zaprowadził naród wybrany do Elim, gdzie posadził ich przy dwunastu źródłach wody i siedemdziesięciu palmach [Wj 15,27].
Wszystko to były znaki wskazujące na Tego, który miał przyjść.
Nawet osiołek, na którym jechał Jezus, nie był oznaką zniewagi dla Rzymian, jak niektórzy sugerują, ale przypomnieniem o zwierzęciu, na którym jeździł król Dawid. Dawid był także typem lub znakiem Tego, który miał przyjść. Bo Jezus Chrystus jest naszym prorokiem, kapłanem i królem.
Niestety nie były to pierwsze skojarzenia, które przyszły ludziom do głowy. Zamiast tego przypomnieli sobie znacznie nowsze wydarzenia. Wydarzenia, które miały miejsce około 2 wieki wcześniej, kiedy Juda Machabeusz triumfalnie wkroczył do Jerozolimy, jadąc na osiołku i był pozdrawiany przez lud z gałązkami palmowymi. Działo się to po pokonaniu syryjskich najeźdźców, którzy zbezcześcili świątynię. Pragnąc utwierdzić swoje panowanie, Juda Machabeusz zawarł porozumienie z Rzymem, które z czasem doprowadziło do najgorszego. Stulecie później sam Rzym podbił Judę.
Współcześni Jezusowi oczekiwali, że poprowadzi On naród do walki z Rzymianami. (Czy my też mamy fałszywe oczekiwania co do Jezusa w związku z tym, co dzieje się teraz wokół nas?) Ale Jezus wiedział, że ta wojna toczyła się przeciwko władcy tego świata, jak głosi proroctwo z księgi Zachariasza:
Rozbiję obóz, by bronić Mojego domu przed wojskiem, które przychodzi lub powraca. Nie napadnie na was ciemięzca, widzę to teraz własnymi oczyma. Raduj się bardzo, Córo Syjonu, głośno wykrzykuj, Córo Jerozolimy! Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy, zbawiający, pokorny! Jedzie na ośle, na oślątku, źrebięciu oślicy! [Za 9,8n]
Jezus, Król Królów, przyszedł sam, by walczyć o niegodnych poddanych (takich jak ty i ja) w najbardziej niechlubnej bitwie, jaką świat kiedykolwiek widział. Walczył bez broni, nadstawiając drugi policzek, wstawiając się za nami na krzyżu i oddając swoje życie jako okup za nas, aby osiągnąć najwspanialsze zwycięstwo, jakie świat kiedykolwiek widział: zmartwychwstanie, triumf nad grzechem i śmiercią. Wszystko po to abyśmy my (prawdziwi winowajcy) nie byli dłużej winni przed Bogiem, ale śmiało przyłączyli się do chóru tych, którzy zostali odkupieni: Gdzie jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzie jest, o śmierci, twoje żądło? [1 Kor 15,55] Bogu niech będą dzięki za to, że daje nam zwycięstwo przez naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Ludzie mają trudności ze zrozumieniem tego i szybko to odrzucają. Chodzi bowiem o osąd, a człowiek z natury stara się bronić samego siebie przed winą. „Cokolwiek się dzieje, to nie moja wina!”
W niecały tydzień od tego wydarzenia, kiedy nie było już żadnej widzialnej chwały i wydawało się, że wszystko jest stracone, wszyscy ludzie, którzy pozdrawiali Jezusa, odwrócili się od Niego. Tak jak wielu wcześniej. Tak jak wielu dzisiaj. Ale nawet w tak strasznych okolicznościach, kiedy wszelka nadzieja wydaje się stracona, słowa Jezusa skierowane do Piłata są pocieszeniem dla wszystkich wierzących: Moje królestwo nie jest z tego świata [J 18,36].
Królestwo Boże nie przychodzi dzięki potędze ani mocy, ale dzięki Duchowi Bożemu. Ten sam Duch, który prowadził Jezusa aż do krzyża, na którym uwielbił swego Ojca; gdzie Bóg – Wszechmogący Sędzia – objawił swój gniew przeciwko naszemu grzechowi, ale także gdzie Bóg – Nasz Ojciec – objawił swoją miłość aby zbawić nas, grzeszników.
Jan kończy ten fragment, ukazując zarówno treść, jak i rozpacz charakterystyczną dla ludzkiej natury - człowiek, który lekceważy słowo Boże, błędnie je rozumie i w konsekwencji działanie Boga budzi w nim rozpacz, nawet wtedy gdy niesie pocieszenie.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie jesteśmy dobrzy w odczytywaniu znaków. Gdybyśmy byli, nie bylibyśmy tak często oszukiwani. Dlatego modlimy się, aby Bóg dał nam widzieć oczami wiary. Abyśmy nie mówili jak faryzeusze, że „nie zdołamy nic uczynić”, gdy świat zaczyna się rozpadać, ale trzymali się Dobrej Nowiny i pamiętali, że:
-) Jezus nie odrzuca narzekających i czyni uczniami niegodnych i opornych ludzi, takich jak my;
-) Jezus nadal starannie i z miłością uczy nas;
-) Otrzymujemy wszystko, co jest dobre i pożyteczne dla naszego zbawienia.
Bracia i siostry w Chrystusie, Pismo Święte zostało napisane dla naszego pouczenia, pocieszenia i nadziei. Zostało napisane, aby wskazać nam właściwy kierunek: do Jezusa, który jest wypełnieniem wszystkich Pism. Stwierdzają one, że
-) Jezus przyszedł z pokorą, łagodnością i pokojem do wszystkich, którzy wołają „Hosanna!” - „O PANIE, wybaw” [Ps 118,25];
-) Jezus jest naszym prorokiem (dającym obietnicę i dotrzymującym obietnicy);
-) Jest naszym Najwyższym Kapłanem, który ofiarował swoje życie jako okup za nas i który nadal oddaje się nam i za nas w Swoim Słowie i Sakramentach;
-) Jest naszym Królem. Jego rządy są łaskawe i miłosierne dla skruszonych grzeszników;
-) Jest Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata, który oczyszcza nas ze wszystkich naszych grzechów i który strzeże nas – których nazywa swoimi świątyniami – aby żaden ciemięzca nie mógł nas podeptać.
Podsumowując, pójście za Jezusem nie jest ciągłym poszukiwaniem znaków i cudów, które podtrzymują w nas zapał, dopóki nie będziemy tak wypaleni, że potrzebujemy kolejnego znaku, który znowu nas zachęci. Zamiast tego jest to trzeźwe, stałe i pewne podążanie za Nim, które prowadzi nas aż do krzyża, z którego się chlubimy.
Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pana! Przez Jezusa naprawdę jesteśmy błogosławieni. On jest samym Królem stworzenia, który nadal do nas przychodzi i zaprasza nawet teraz mówiąc: „Zbliżcie się, błogosławieni Mojego Ojca, weźcie w posiadanie Królestwo, przygotowane wam od założenia świata” [Mt 25,34].
Jemu niech będzie chwała na wieki wieków! Amen!
A pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł serc i myśli waszych w Chrystusie Jezusie. Amen.