Pamiątka Umarłych (Mikołów, dnia 1 listopada 2001 r.)
Siostry i bracia w Chrystusie! Drodzy słuchacze Słowa Bożego!
Kościół w ciągu roku kościelnego porusza różne zagadnienia naszej wiary i życia chrześcijańskiego. Najmniej może lubianym tematem jest przygotowanie na śmierć i sama śmierć. Ale śmierć należy do życia, a życie do śmierci, dlatego i temu zagadnieniu należy poświęcić czas i miejsce. Dzisiaj w dniu 1 listopada w Pamiątkę Umarłych, a jednocześnie w 140 pamiątkę poświęcenia naszego cmentarza w Mikołowie jest stosowny czas ku temu.
Nie na darmo bowiem współczesny poeta katolicki ks. Twardowski powiada: „uczmy się kochać ludzi, bo oni tak szybko odchodzą”. Tak szybko oni odeszli od nas i tak szybko my odejdziemy z tego świata od innych ludzi. Dlatego ciągle na nowo stawiamy to pytanie: gdzie znajduje się człowiek, który od nas odszedł
Tak pyta mały wnuczek po śmierci swego dziadka? Gdzie on jest po śmierci? Z tym pytaniem zwraca się dziecko po śmierci kogoś bliskiego ale i przyjaciela, kochanego człowieka. Nieraz opowiadamy dziecku o niebie, gdyż jest to miejsce niedostępne dla nas i tak bardzo od nas oddalone, a także miejsce przebywania Boga.
Ale na nasze pytanie, nas dorosłych: „gdzie jest ten człowiek, który od nas tak szybko odszedł?”, nie jesteśmy w stanie dać sobie w pełni zadowalającej odpowiedzi. To pytanie bowiem w naszym życiu związane jest z konkretną, bliską naszemu sercu osobą, co do której nie możemy sobie z początku uświadomić, że tu na ziemi już jej nigdy nie zobaczymy. Gdzie jest współmałżonek, z którym tyle lat w szczęściu przeżyłam lub przeżyłem? Gdzie jest matka, która była mi aniołem i najlepszym doradcą. Ona tak pięknie uformowała nam rodzinny, ojcowski dom. Ten dom teraz jest pusty. Gdzie jest moje dziecko, które tak szybko zostało wyrwane z moich rąk. To odejście jest dla mnie nigdy nie zagojoną, bolesną raną w moich organizmie. Takich pytań można dzisiaj mnożyć nad każdym grobem. Są to jednak zbyt bolesne pytania. One bowiem prowadzą nas do sal szpitalnych, do tego dnia, w którym lekarz powiedział, że już nie ma dla niego, albo dla niej żadnej nadziei, czy też gdy dotarła do naszego domu wiadomość o wypadku. Te pytania prowadzą do bolesnego cierpienia i umierania. Pamiętamy wszyscy te chwile, jak one były bolesne nie tylko dla tych, którzy odeszli, ale także i dla nas. Jaki straszny był ten moment rozłączenia i ostatniego spojrzenia. Pamiętamy naszą bezsilność z jaką musieliśmy naszych ukochanych pozostawić w rękach bezwzględnej śmierci. To wszystko dzisiaj na nowo sobie przypominamy, ale dlaczego? Dlatego, abyśmy sami jeszcze raz mogli przekonać się o prawdzie Słowa Bożego: „Nie mamy tu miejsca stałego, ale przyszłego szukamy!” Życie ludzkie ma pewne granice, których przekroczyć nie może, bo jak mówi najnowszy ekumeniczny przekład psalmów: „Nasze życie to lat siedemdziesiąt, a jeśli sił wystarcza, to lat osiemdziesiąt. A większość z nich to trud i marność, szybko mijają i odlatują.”(Ps 90,10)
Dokąd więc oni odlatują? Dokąd odlecieli nasi umarli? Gdzie się znajdują? Gdzie ich dzisiaj mamy szukać? Nowy Testament mówi o nowych niebiosach i nowej ziemi, ale o konkretnym miejscu nie mówi. Biblia nie posiada żądnych spekulacji. Także i Apostoł św. Paweł nie spekuluje na temat gdzie są nasi umarli i jak tam jest gdzie oni się znajdują, gdyż na ten temat wiedział tak samo mało jak i my. Dla Pawła jedno imię i to zarówno w życiu, jak i w śmierci było najważniejsze. Jest to imię Jezus Chrystus!
Dlatego nie spekuluje na temat: „gdzie są nasi umarli?”, ale stwierdza mocno i z pewną nadzieją, że wtedy gdy myodejdziemy z tego świata Jezus będzie nadal Panem! Wyraził tę pewną nadzieję w liście do Filipian gdzie powiada, że piękne jest życie tu na ziemi wśród bliskich i drogich serc, ale śmierć dla wierzącego też jest piękna, bo jest pełnym złączeniem z Jezusem Chrystusem, Panem. Jedno i drugie go pociąga, ale być z Chrystusem to daleko lepiej. Dlaczego? „Albowiem dla mnie życiem jest CHRYSTUS, a śmierć zyskiem” (Flp 1,21)
Drodzy moi! Tylko dla wierzącego śmierć może być zyskiem, gdyz tylko dla wierzącego Chrystus jest życiem. Życiem z Chrystusem prowadzi bowiem do wiecznego przebywania z Chrystusem także i po śmierci. Starożytna piękna modlitwa prefacyjna w liturgii komunijnej na pamiątkę umarłych i na ostatnie niedziele roku kościelnego tak głęboko tę prawdę ujmuje:
„W Nim zabłysła dla nas nadzieja chwalebnego zmartwychwstania i choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności. Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie.”
A więc w „NIM” tzn. w Jezusie Chrystusie, w tym jedynym imieniu pod niebem danym ludziom na ratunek, zabłysła dla nas nowa nadzieja, która jak most, łączy życie z śmiercią, żywych z umarłymi. I choć istnieje głęboka przepaść pomiędzy nimi a nami, pomiędzy żywymi a umarłymi, choć nie wiemy gdzie oni się znajdują, to jednak nie musimy się o ich los lękać, jeśli zasnęli w Chrystusie. Jezus i nas łączy; On stoi z otwartymi ramionami na krzyżu pomiędzy nami, jak gdyby chciał nam powiedzieć: „nikt nie wydrze ich z ręki mojej.” (J 10,28b) Tak przez Jezusa Chrystusa jesteśmy ze sobą połączeni. Jezus bowiem na krzyżu i w poranek wielkanocny przezwyciężył śmierć i przyniósł nam życie i nieśmiertelność. Dlatego ten kto, jak Apostoł Paweł mówi: „jest w Chrystusie”, kto ma Chrystusa, jak to Ap św. Jan mówi: „Kto ma Syna Bożego”, ten nie musi się lękać śmierci, ten może i w śmierci patrzeć z nadzieją. Dla wierzącego śmierć jest z przejściem z życia ziemskiego do nowego życia, w którym oglądamy tego, który jest naszym życiem – Jezusa Chrystusa, naszego Pana.
Dlatego wspominając dzisiaj naszych umarłych możemy to czynić z tą nadzieja, którą miał wielki Apostoł narodów:
„Albowiem dla mnie życiem jest CHRYSTUS, a śmierć zyskiem” (Flp 1,21) AMEN