Liturgia i modlitwa

Przyobleczeni po ewangelicku

Instytut do spraw Nabożeństwa Krajowego Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego w Bawarii, któremu przewodniczy ks. prof. dr Hanns Kerner w Norymberdze zorganizował także w Norymberdze wystawę strojów liturgicznych a przy tej okazji wydał do tej wystawy bradzo ciekawy katalog p.t.: „Evangelisch betucht” - „Przyobleczeni po ewangelicku.” Jako pierwszy takie wystawy strojów ewangelickich używanych w Kościołach Ewangelickich organizował na terenie Bawarii (znalazła sie tam również nasza śląska komża), a potem na terenie całych Niemiec, długoletni bawarski duchowny i założyciel parafii w Vohburg nad Dunajem (1966-1994) ks. proboszcz Rainer Schotte (na zdjęciu obok  w albie i stule), mój dobry znajomy, wielki znawca luterańskiej liturgii, dobry luteranin, który zmarł w wieku lat 70 w niedzielny styczniowy poranek 2009 r. Przedtem jeszcze na jesieni 2008 r. zadzwonił do mnie, bo wybierał się na Śląsk i do Zagłębia, ale niestety nieoczekiwanie zamilkł na zawsze, już więcej nie zadzwonił i nie przyjechał. Przeciętny ewangelik, a niestety wśród tego grona znajdują się nieraz i niektórzy księża ewangeliccy, ale też księża innego wyznania, gdy mówią o ewangelickim nabożeństwie i ewangelickim stroju liturgicznym, to kojarzy im się z czarną togą i białą befką pod szyją nieraz zszytą zupełnie, lub do połowy, a najczęściej z rozszerzonymi dwoma płatami. Często pisze się też, że czarna toga i biała befka to „logo protestantyzmu”.

Chyba pierwszy zaprotestował przeciwko temu właśnie ks. Rainer Schotte w artykule, który zatytułował: „Czarna toga nie jest ewangelickim logo!”. Zarówno prace ks. Schotte, jak również wystawa Instytutu Nabożeństwowego w Norymberdze są dowodem tego, że nie ma jakiegoś specjalnego i jednolitego ewangelickiego stroju liturgicznego i że czarna toga wcale nie jest logo światowego luteranizmu i nigdy nim nie była.

Bowiem Reformacja XVI wieku, zwłaszcza ta luterańska, wcale nie zwalczała starochrześcijańskich strojów liturgicznych uznając je tylko za „adiafora”, a więc za „rzeczy nieistotne”, rzeczy, ktore nie mają żadnego wpływu na nasze zbawienie. Reformacja luterańska  nie dotyczyła bowiem tekstyliów, ale spraw duchowych, spraw wiary, chciała Kościół doprowadzić z powrotem „ad fontes” - „do źródeł”, do wiary apostolskiej. Takiego przekonania były też XVI wieczne tzw. „Porządki Kościelne” np. „Porządek Wacława Adama”, „Katarzyny Sydonii” na Śląsku Cieszyńskim, „Porządek Pszczyński” obowiązujący w Księstwie Pszczyńskim, ale także porządki mazurskie, czyli tu tzw.: „Ustawy kościelne”. Stąd luteranie zarówno w czasach Reformacji, jak też i później, aż do początku XIX wieku używali strojów liturgicznych  starożytnego Kościoła, które przetrwały aż do czasów Reformacji.

Jakie to były i są stroje liturgiczne?

Sutanna – czarna zwierzchnia szata duchownego, strój służbowy, a nie liturgiczny ( W luteranizmie tzw. "Luterrock" - krótka sutanna,  nazywana też "sutanella".

Alba – biała tunika, której pierwotnie używano do chrztu świętego. Ona była i jest szata każdego chrześcijanina, każdego ochrzczonego, symbolizuje czystość, niewinność. Używana była i jest głównie do mszy – głównego nabożeństwa chrześcijańskiego podczas którego sprawowany jest Sakrament Ołtarza. Także i herrnhuci po dzień dzisiejszy używają do Komunii Św. białej szaty.

Komża – krótka alba (50 cm od ziemi widoczna jest czarna sutanna lub czarna toga). .

Stuła – długi „szal” w kolorze liturgicznym oznacza sprawowany urząd. Zawiesza się na szyję tak jak zwykły szal: zwisające prosto obydwa końce oznaczają urząd biskupi, skrzyżowane na piersiach urząd prezbitera, a oba końce spięte pod prawą ręką – urząd diakona. Dzisiaj rzadko, nieraz poza Szwecją,  krzyżuje się ją na piersiach, a więc noszona jest zarówno przez biskupa jak i prezbitera  jednakowo.

Ornat – szata w rodzaju peruwiańskiego „ponczo" (hiszp.: "poncho") w kolorze liturgicznym używany jest tylko do sprawowania Sakramentu Ołtarza.

Do roku 1968 używano w Kościele Rzymsko-Katolickim, podobnie jak w Kościołach luterańskich, anglikańskich i starokatolickich, ornatu w kształcie dwóch podłużnych części połączonych na ramionach, z otworem na głowę, zupełnie rozciętych po bokach aby ręce miały pełną swobodę ruchów. Od czasów Benedykta XVI Kościół katolicki znowu powraca do tego rodzaju ornatów, które już jakoś nie pasują do współczesnych czasów.

Od II soboru watykańskiego używa się raczej w Kościele katolickim ornatu tzw. „gotyckiego”. Podobnego rodzaju ornatów używa także Kościół Anglikański, Luterański krajów skandynawskich i nadbałtyckich, nieraz Kościól Staroluterański oraz Kościół Starokatolicki.

Strojem liturgicznym biskupa jest:

pektorał – krzyż na łańcuchu lub wstążce, który ma zawsze przypominać biskupowi, że jest w służbie Ukrzyżowanego i ma Go głosić zawsze i wszędzie.

Mitra – starożytne nakrycie głowy biskupa,

Pastorał – laska biskupia przypominająca, że biskup jest pasterzem owczarni Chrystusowej (Psalm 23).

Te stroje liturgiczne używano i używa się, jak już wyżej zaznaczyłem także w niektórych Kościołach luterańskich, zwłaszcza: Skandynawia, Indie, Palestyna, Ziemia Święta, Afryka, Ameryka, Kraje nadbałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia i częściowo w Rosji, w Białorusi i Ukrainie).

Takich strojów liturgicznych używano także w środkowej Europie w Kościołach luterańskich od XVI do początków XIX wieku, także w Polsce, o czym wspomina prof. dr Oskar Bartel w książce pt.: „Protestantyzm Polski”.  Sprzeciwiał się temu polski katolicyzm, przywłaszczając sobie zarówno starożytne szary liturgiczne, jak i tytulaturę duchowieństwa (niestety, po dzień dzisiejszy niektórzy katolicy w Polsce zamiast stosowanego zawsze tytułu duchownych ewangelickich – "ksiądz", obdarzają nas niepolskim tytułem (łaciński!) – "pastor". Ale w niektórych północnych landach niemieckich katoliccy proboszczowie tytułują się mianem „pastor”. Wszak nie kto inny jak Polak - Ewangelik Mikołaj Rej powiedział: "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają..."

Stąd też nasi polscy biskupi ordynując nas na księży wypowiadają słowa: "wyświęcam cię na księdza", a nie na "pastora". Tak było od dawna i tego chciejmy się trzymać.

      Dokładne wiadomości na temat strojów liturgicznych używanych w luteranizmie po roku 1555, także i na naszych ziemiach (Polska, Czechy, Słowacja) można zaczerpnąć z bardzo ciekawej książki amerykańskiego teologa luterańskiego ks. prof. dr. Artura Carla Pipkorna (I wydanie1956, II wydanie 1958 w St. Louis, Missouri, USA): „Szaty liturgiczne w Kościele Luterańskim od 1555”.

Co więc się stało, że w niektórych Kościołach Europy zamieniono starożytne szaty liturgiczne duchownych luterańskich na stroje służbowe?

Otóż dokladnie 200 lat temu, w dniu 1 stycznia 1811 roku, pruski król Wilhelm III, który był wyznania reformowanego jako „sum episcopus” - „najwyższy biskup” w ówczesnym Kościele Ewangelickim, zamiłowany liturg, będący prawdopodobnie pod wpływem jednego z największych protestanckich filozofów i teologów, również wyznania reformowanego, ks. prof. dr. Friedricha Daniela Ernsta Schleiermachera (1768-1834), syna pietystycznego kapelana wojskowego i pierwszego reformowanego proboszcza na Górnym Śląsku w Hołdunowie (Anhalt), dokonał w swoim Państwie reformy liturgicznej w duchu kalwińskim dla podłegłych mu Kościołów: luterańskiego, kalwińskiego, a od 1817 r. także unijnego. Taki sam strój służbowy obowiązywał żydowskich rabinów i jurystów (prawników: adwokat, sędzia, prokurator), co uważam za zupełny besens i ześwietczenie stroju liturgicznego na rzecz stroju służbowego. Zanim król wydał dekret na mocy, którego dwa niezależne i odrębne Kościoly: luterański i kalwiński w Prusach miały się połączyc w jeden Ewangelicko – Unijny Kościół, wydał przed 200 laty, w dniu 1 stycznia 1811 r. dekret w sprawie "ujednolicenia strojów liturgicznych", a mianowicie narzucając, jak już powyżej napisałem, duchowieństwu luterańskiemu, reformowanemu, a potem unijnemu, oraz wszystkim prawnikom strój „służbowy” w postaci czarnej profesorskiej togi i białej befki pod szyją z czarnym biretem na głowie.

Później befki miały wskazywać jakiej konfesji jest duchowny: rozchylone – luteranin, do połowy zszyte – unijny i zupełnie zszyte – reformowany. Ten czarny strój jako strój służbowy niektórzy wówczas luterańscy księża używali jako rzeczywiście stroju słuzbowego: w drodze z plebanii do zakrystii, czy do innych czynności służbowych (Ks. Wilhelm Loehe w Neuendettelsau w środkowej Frankonii, Bawaria) .

Cała "unia staropruska" narzucona w roku 1817 luteranom choć nie była unią dogmatyczną, to jednak stała na stanowisku ujednolicenia szat liturgicznych i całej liturgii, dla luteran była pozbawieniem ich tożsamości liturgicznej, ich własnej tradycji jakby nie było 300 letniej, pozbyciem się luterańskiej tożsamości, wyjściem z „luteranizmu” do „ewangelicyzmu” trójczłonowego. Dlatego w krajach pruskich i tych, na które Prusy miały wpływ, przestano aż do czasów  II wojny światowej, a więc ok. 140 lat mówić o „luternizmie” a raczej o „ewanelicyzmie”.

Unia staropruska była też powodem powstania Kościoła Staroluterańskiego [obecnie SELK], ale i jego cierpień i prześladowań. Wielu "staroluteran", bo tak nazywano tych, którzy nie chcieli przyjąć unijnych nowości, musiało wyjechać do Ameryki i innych krajów świata (W Ameryce założyli dwa Kościoly luterańskie: Missouri Synod i Wisconsin Synod).

Jak wielki wpływ miała unia staropruska nawet na kraje, ktore do Prus wówczas nie należały niech świadczy fakt, że król Bawarii, który był wyznania katolickiego wydał w roku 1843 dekret o wprowadzeniu w bawarskim luteranizmie szat urzędowych, dotąd obowiązujących w Prusach. Dla wielkiego luteranina i założyciela zakładów diakonackich i Diakonatu w Neuendettelsau  ks.Wilhelma Löhe (1808-1872),  "czarna szata z befkami" nie była żadnym "kapłańskim strojem". Takiej "czarnej szaty kościelnej", tylko we Frankonii było ze 20 różnych wariantów. Ona była dla ks. Wilhelma Löhe tylko szatą urzędową, a nie liturgiczną. Bawaria nie przyjęła pruskiej togi, lecz opracowała krój togi bardziej podobny do dawnej sutanny ze stojącym aksamitnym kołnierzem. Z czasem te różne formy się jednak przyjęły, także w niektórych Kościolach luterańskich, które nie miały nic wspólnego z Prusami. Poprzez Austrię toga weszła do Węgier, Słowacji i Czech. Do Polski około 1800 roku zaczęli napływać koloniści z różnych krajów europejskich, także kolonisci niemieccy, którzy przywozili ze sobą swoich księży, a oni przywozili ze sobą swoje stroje liturgiczne i Agendy. W ten sposób np Agenda saksońska została przetłumaczona i wydana w języku polskim i była używana do roku 1955.

Na Śląsku Cieszyńskim poprzez Austrię przedostała się tu czarna toga z befkami, ale lud Śląska Cieszyńskiego po obu stronach Olzy postanowił zatrzymać coś z dawnych strojów liturgicznych, mianowicie białą komżę bez rękawów zupełnie podobną do gotyckiego ornatu, która tak nakrywała czarną togę, że tylko 50 cm. miało być widoczne czerni togi. Zupełnie podobnie było na Słowacji, ale komża słowacka była już inna (dłuższa), podobna do komży, którą używa się w Lipsku względnie w landzie Baden-Wirttemberg (Ewangelicki Kościół  Krajowy Wirttemberg) w czasie sprawowania Sakramentów Świętych.

Kraje skandynawskie, a przede wszystkim Szwecja i Finlandia, nigdy nie zgodziły się na zmianę tradycyjnych starochrześcijańskich szat liturgicznych i zaniechania starochrześcijańskiego urzędu Kościoła z sukcesją apostolską, choć Niemcy i Duńczycy też wywierali  presję na Szwecję i Finlandię. Tylko Dania i częściowo Norwegia dały się zwieść po części tym zakusom niemieckim.

Z tamtych dziwnych czasów walki ze wszystkim co może przypominać Kościól katolicki, mamy przeróżne przykłady. Nawet zamalowywano obrazy ołtarzowe i ścienne, na których przedstawiona była Komunia Święta luterańska w starych szatach liturgicznych. Dopiero teraz dokonuje sie odkryć. Choć nie wszędzie tak było, bo np. w ewangelickim kościele Pokoju - Św. Trójcy  w Świdnicy po dzień dzisiejszy znajdują się tam stare szaty liturgiczne sięgające prawdopodobnie roku 1657 tzn. pierwszego ewangelickiego nabożeństwa w kościele Pokoju. Historii nie da się jednak zatrzeć i zamalować.

Jak już pisałem powyżej, nie wszyscy jednak akceptowali ten nowy, czarny, pruski strój. Na początku XX wieku pojawił sie w Niemczech ruch zwany "wysokokościelnym", na czele którego stanął konwertyta z katolicyzmu ks. prof. dr FRIEDRICH HEILER, (1892–1967). Stanął on w 1918 r. na czele tego ruchu, ktory dotarł także i do Niemiec, nazwany ruchem "wysokokościelnym" ("High Church"). Wywodził sie wprawdzie z Kosciola anglikańskiego ale dotarł także do Kościoła luterańskiego. Ten ruch liturgiczny potrafił  pociągnąć wielu młodych ludzi za sobą. Jednym z nich był o 8 lat młodzy od ks. Heilera - ks. Walter Drobnitzky (1900-1986), gorliwy i prawy luteranin, urodzony w Legnicy w roku 1900, w okresie międzywojennym proboszcz w Lipinach na Górnym Śląsku (Chorzów - Świetochłowice). Ks. Walter Drobnitzky już w latach 30 – tych minionego stulecia odprawiał w Lipinach każdej niedzieli nabożeństwa z Sakramentem Ołtarza w dawnych szatach liturgicznych, a niedzielne nieszpory były dobrze znane ówczesnym zborownikom z Lipin. Ruch wysokościelny dotarł do wielu Kościołów luterańskich na świecie i choć jest jeszcze ruchem bardzo elitarnym i niezrozumiałym dla wielu ewangelików – luteran dla ktorych historia Kościola ostatnich 200 lat ma większe znaczenie niż historia minionych blisko 300 lat po Reformacji (W roku 2017 Kosciól luterański na całym świecie świętować będzie przecież 500 - lecie Reformacji!), to jednak ruch ten ma wielki ciężar gatownkowy. Chce on bowiem przywrócic luteranizmowi to co utracil w przeciągu minionych ostatnich 200 lat i zwrócić go na nowo do źródła Pisma Świetego za pośrednictwem Ksiąg Wyznaniowych luteranizmu.

Pierwszym dobrym znakiem działalności "ruchu wysokościelnego" w Kościolach luterańskich Europy jest to, że wiele Kościołów w odpowiednich aktach prawnych (np Pragmatyka Służbowa, Agenda) zezwoliło w swoich Kościołach na oficjalne używanie oprócz czarnej togi z befkami, czy komży, także szat starożytnego Kościoła, dawnego Kościoła Luterańskiego i Kościoła Szwedzkiego, który pod tym względem miał wielki wpływ na Kościoły tzw. "trzeciego świata", ale i w ostatnich czasach także i na Amerykę.

To stało się nie tylko w Polsce, w Niemczech, we Francji, ale we wszystkich Kościołach nadbałtyckich (Estonia, Litwa i Łotwa, częściowo w Rosji, na Ukrainie, w Białorusi). Kto oglądał film z nabożeństwa szwedzkiego (tzw. "wielkiej mszy"), czy ingresu lub konsekracji biskupa luterańskiego w Szwecji, ten nie może uwierzyć, że tak kolorowo i radośnie może wyglądać luteranizm.

Na Węgrzech obecnie mogą luteranie używać do czarnej togi także i stuły w kolorze liturgicznym.

Jedynie na Słowacji jeszcze nic pod tym wzgledem się nie zmieniło. Tu tradycja 200 ostatnich lat ma większe znaczenia niz tradycja 300 lat po reformacji. W Czechach następują powolne zmainy: dwa niezależne od siebie Kościoly, a więc w Pradze i Brnie pochodzenia słowackiego używają już szat liturgicznych starożytnego Kościola, podobnie misyjny Kościół amerykański Wisconsin Synod w Pilznie, gdzie używana jest alba ze stułą, a nawet ornat do Komunii Świętej. Ostatnio niektórzy księża pod względem liturgicznym konserwatywnego Śląskiego Kościoła Ewangelickiego A.W. (SCEAV) w Czechach zaczęli tu i ówdzie stosować szat liturgicznych w postaci alby ze stułą. Sprawa wprowadzenia takich szat na terenie Śląskiego Kościoła trafiła na Synod w październiku 2011 r., ale Synod się do  końca nie wypowiedział, lecz  podjął na ten temat dyskusję. Niezależny drugi luterański Kościół na Śląsku Zaolziańskim LECAV jeszcze takiej dyskusji nie podjął, ale tamtejsi współwyznawcy noszą się z podjęciem takiej dyskusji w czerwcu 2012 roku na Synodzie.

Gdy jednak przejrzymy wspomniany album p.t. "Evangelisch betucht – Przyodziani po ewangelicku", to stwierdzimy, że nie ma jednolitego światowego stroju liturgicznego dla luteran, ktory byłby jakimś "logo" ewangelicyzmu, jakimś światowym znakiem rozpoznawczym luteranizmu.

Kościoły luterańskie nawet w jednym Kraju używają różnych szat liturgicznych. Tak mamy w Niemczech, w Polsce, w Rosji, na Ukrainie, czy w Rumunii, gdzie Siedmiogrodzianie używają zupełnie innych strojów (tzw. dolman i ketzel, który jest saksońskim białym fartuchem), niepodobnych do jakiegokolwiek stroju luterańskiego, także niepodobnego nawet do rumuńskiego Kościoła   węgierskich luteran w Rumunii. Choć na zewnątrz może nie świadczyć to o nas dobrze, to jednak jest to zgodne z księgami wyznaniowymi luteranizmu (Konfesja Augsburska).

Ponieważ ks. dr Marcin Luter nie założył żadnego nowego Kościoła i nie miał tego nawet w zamiarze, ale dążył do oczyszczenia średniwoeicznego Kościola z jego błędnej nauki i błędnego kultu, oraz wzywał do nawrotu "ad fontes – do źródeł", dlatego uważam osobiście, że luteranizm (podobnie jak od samego początku anglikanizm i starokatolicyzm), na wzór naszych współwyznawców w krajach skandynawskich, w krajach nadbałtyckich, w trzecim świecie, czy w Ameryce, Indiach i Australii, powinien coraz bardziej i coraz częściej używać szat liturgicznych dawnego, starożytnego Kościoła. Tak bowiem było w czasach ks. dr. Marcina Lutra i aż do roku 1811.

Ktoś kochający liturgię, a w niej szaty liturgiczne, przesłał do mnie następującą propozycję rysunkową, nad którą można się zastanowić. Osobiście nie ze wszystkim mogę się zgodzić, ale powinno się na ten temat mówić, dyskutować i zastanawiać się, zwłaszcza w latach przygotowujących nas do obchodzenia 500 rocznicy Reformacji (2017)..  

 

Ks. Jan Gross

Portal Konfesyjni Luteranie

Portal „Konfesyjni” został założony z inicjatywy wiernych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w R.P. celem kultywowania czystości i prostoty wykładni Słowa Bożego zawartej w Księgach Symbolicznych a także rozbudzenia zachwytu nad starochrześcijańskimi korzeniami naszej liturgii, która wraz z sakramentem Wieczerzy Pańskiej, stanowi centrum religijnego życia Chrześcijan wyznania Ewangelicko - Augsburskiego.