Rozważanie przygotowane na nieszpory 4 marca 2023 r. w Tychach.
Potem odwrócili się mężowie i poszli stamtąd do Sodomy. Abraham zaś stał nadal przed Panem, a zbliżywszy się, Abraham rzekł: Czy rzeczywiście zgładzisz sprawiedliwego wespół z bezbożnym? Może jest w tym mieście pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także ich zgładzisz i nie przebaczysz miejscu temu przez wzgląd na pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy są w nim? Nie dopuść, byś miał uczynić coś podobnego, by uśmiercić sprawiedliwego wespół z bezbożnym, by sprawiedliwego spotkało to samo, co bezbożnego. Nie dopuść do tego! Czyż ten, który jest sędzią całej ziemi, nie ma stosować prawa? I rzekł Pan: Jeśli znajdę w mieście Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miejscu ze względu na nich. Odpowiedział Abraham i rzekł: Oto ośmielam się jeszcze mówić do Pana mego, choć jestem prochem i popiołem. Może zabraknie pięciu do tych pięćdziesięciu sprawiedliwych, czy zniszczysz całe miasto z powodu tych pięciu? I rzekł: Nie zniszczę, jeżeli znajdę tam czterdziestu pięciu. Na to ponownie odezwał się do niego i rzekł: Może znajdzie się tam czterdziestu. I odpowiedział: Nie uczynię ze względu na tych czterdziestu. I rzekł: Niech nie gniewa się Pan, proszę, że jeszcze mówię: Może znajdzie się tam trzydziestu. I odpowiedział: Nie uczynię, jeśli znajdę tam trzydziestu. I rzekł: Oto ośmielam się jeszcze mówić do Pana: Może znajdzie się tam dwudziestu. I odpowiedział: Nie zniszczę ze względu na tych dwudziestu. I rzekł: Niechaj się nie gniewa Pan, proszę, gdy jeszcze raz mówić będę: Może znajdzie się tam dziesięciu. I odpowiedział: Nie zniszczę ze względu na tych dziesięciu. I odszedł Pan, gdy skończył rozmowę z Abrahamem. Abraham zaś wrócił do miejsca swego.
1 Mż 18,22-33 (Biblia Warszawska)
Siostry i bracia w Chrystusie! Historia opisana w dzisiejszym fragmencie Starego Testamentu jest z pewnością bardzo dobrze znana. Pytanie jednak – jakie odczucia ona w nas budzi? W końcu jest dość specyficzna. W tle mamy Sodomę i Gomorę, miasta upadłe moralnie. A przed Bogiem stoi Abraham, którego z Sodomą łączyła osoba mieszkającego tam bratanka Lota i jego rodziny – razem ośmiu osób. To co jednak przykuwa najbardziej – przynajmniej zawsze przykuwało moją uwagę, jest forma w jaki sposób Abraham rozmawia z Bogiem. Forma która może przypominać typowe dla Bliskiego Wschodu targowanie się. I być może za bardzo zwracamy uwagę na formę, a nie na treść. A treść jest tu naprawdę ważna.
Pierwsza rzecz to pokorne uznanie przez Abrahama winy Sodomy. Abraham z tym nie dyskutuje. Nie próbuje przekonywać Boga, że w sumie to nic takiego tam się nie stało. Że może niech sobie poszuka jakieś gorsze miejsca na ziemi. Pewnie się coś znajdzie. Żadne tego typu argumenty nie padają ze strony Abrahama. Abraham nie gra w cwaniaka, który przyłapany na gorącym uczynku przez policjanta, będzie twierdzić, że było to zupełnie inaczej. Pokornie uznaje sprawiedliwy osąd Boży. I tę cechę – jaką jest Boża sprawiedliwość wykorzystuje w swych prośbach. Jeżeli Bóg jest sprawiedliwy, to nie dopuści, aby sprawiedliwi zostali ukarani wraz z niesprawiedliwymi, bo to by było niesprawiedliwe. To oczywiste. Z tego też powodu zawsze burzymy się kiedy słyszymy, o ofiarach cywilnych w czasie wojen. Uznajemy to za niesprawiedliwe. Abraham wierzy w Boga, który jest sprawiedliwy, i tę sprawiedliwość pokornie przyjmuje, z całą jej mocą i ciężarem.
I tu dochodzimy do drugiego elementu. Całe to targowanie się, zejście od 50, przez 45, 40, 30, 20, aż w końcu do 10 sprawiedliwych. Od setek lat ludzie zastanawiają się dlaczego ta wyliczanka skończyła się na 10 sprawiedliwych. Pojawiały się teorie, że być może chodziło o rodzinę Lota – ale to jak już wspomniałem było raptem 8 osób. Spotkałem się z jednym bardzo ciekawym wytłumaczeniem. Dla Żydów liczba 10 to była minimalna ilość ludzi, których potrzeba, aby powstała wspólnota synagogalna, gmina wyznaniowa. To dość logiczna liczba. Mało kiedy parafie, zbory mają poniżej 10 osób – w KEA tak jest w Poddębicach (7 osób). Gdyby więc w Sodomie była wspólnota wierna Bogu, można by pomyśleć: „no tak, ale to wciąż byłaby tylko malutka grupka w wielkim, zdeprawowanym mieście”. Ale gdyby taka malutka grupka była, Bóg nie ukarał by Sodomy. W tym wypadku Bóg nie jest demokratą.
Słuchałem kiedyś wykładu jednego duchownego z Synodu Missouri, który przez pewien czas był pastorem w San Francisco, w dzielnicy, w której niemal wszędzie powiewały tęczowe flagi. Gdzie do niego – konserwatywnego duszpasterza – przychodzili nie tylko ludzie zagubieni w swej orientacji, ale np. po operacji zmiany płci, z wątpliwościami czy to było słuszne. Praca w takim środowisku, dla kogoś dla kogo autorytet Pisma Świętego jest niepodważalny, musiała być bardzo ciężka. To w końcu nie jest pobożna, pietystyczna wioska, gdzie dzieci na przerwach w szkole spotykają się na kółkach modlitewnych. Ale chrześcijańskie zbory w takich miejscach, wydawać by się mogło choć nieliczne, są niesamowicie ważne. One są alternatywą. Wiara, chrześcijaństwo jest alternatywą, alternatywą dla świata. Całego świata. Dla zachodniego liberalizmu, dla wschodniego zamordyzmu. Dla społeczeństw kierujących się suchym, rozumowym odbiorem rzeczywistości i dla tych, którzy żyją w jakiejś animistyczno-zabobonnej mieszance. Jak wielkim błogosławieństwem jest, kiedy takie miejsca są. Kiedy mamy zbór w którym czujemy, że jesteśmy w swym duchowym domu. Przychodzimy z tego świata, świata pełnego grzechu i niesprawiedliwości i wkraczamy do przestrzeni, gdzie na pierwszym planie jest ukrzyżowany Chrystus – jedyny bez grzechu i jedyny w pełni sprawiedliwy. Abraham prosił o łaskę ze względu na 10. A my mamy łaskę ze względu na jednego. On jest naszym fundamentem, na którym stójmy pewnie w tych niestabilnych czasach w których przyszło nam żyć. Amen.