1 Tm 3,16: Bo bezsprzecznie wielka jest tajemnica pobożności: Ten, który objawił się w ciele, został usprawiedliwiony w duchu, ukazał się aniołom, był zwiastowany między poganami, uwierzono w niego na świecie, wzięty został w górę do chwały.
Kazanie wygłoszone 24.12.2021 w parafii LEKAW w Gródku
Drogie siostry i drodzy bracia w Chrystusie!
24. Grudnia to niesamowity dzień. Sam o sobie jest przypomnieniem niemal samego początku Pisma Świętego, stworzenia pierwszych ludzi: Adama i Ewy. Ludzi, których Bóg obdarzył swoją miłością, swoim błogosławieństwem, jednak oni okazali Mu nieposłuszeństwo, zgrzeszyli przeciwko Niemu, a tym samym ludzkość opętana śmiertelnym jadem grzechu musiała czekać, czekać i czekać na tego, który przyniesie lekarstwo. Na tego, który jak czytamy w 1 Mż 3,15 zmiażdży głowę wężowi – pokona, zniszczy diabła. I w ten oto wieczór wspominamy narodziny tego, który będąc Bogiem, stał się jednocześnie człowiekiem, narodził się z Marii Panny i całe swoje ziemskie życie był posłuszny Ojcu, po to, aby zapłacić za nasze winy i nam ludziom przynieść znów pokój, znów zbliżyć nas do Boga, znów wypełnić nas Jego ojcowską miłością.
Drodzy!
Myślę, że tym co wyróżnia dzisiejszy świat jest bardzo prosty dostęp do informacji. Pamiętam jak byłem mały, to mieliśmy w domu taką 12-tomową encyklopedię, a potem jeszcze jedną, jedno-tomową, ale dość wielką, tą akurat bardziej lubiłem przeglądać, bo tam były obrazki. Jak człowiek chciał się czegoś dowiedzieć to zaglądał do tej encyklopedii, pod warunkiem, że była gdzieś blisko. W innych sytuacjach można było co najwyżej liczyć na to, że swą wiedzą podzieli się ktoś ode mnie mądrzejszy. W ciągu tych 20 lat doszło do kompletnej rewolucji. Dostęp do wiedzy, do informacji jest dziś o wiele prostszy. I to w sumie dobrze. Ale… Z tym związane jest pewne ryzyko. Ryzyko, że wmówimy sobie, że tym samym my wiemy wszystko, my na wszystkim się znamy, dla nas nic nie jest tajemnicą.
W zasadzie można sobie postawić pytanie – czy tajemnica jest czymś dobrym? Czy tajemnice są w ogóle potrzebne? W wielu wypadkach tak. W wielu wypadkach owe tajemnice chronią po prostu bezpieczeństwo drugiego człowieka. Tak jak z naszej kościelnej perspektywy tajemnica spowiedzi, czy rozmowy duszpasterskiej chroni człowieka, aby jego duchowe, czy życiowe problemy nie stały się znane wszystkim dookoła. Uznanie tajemnicy jako takiej wymaga od nas stwierdzenia paru faktów, po 1) nie wszystko wiem, 2) nie o wszystkim mogę się dowiedzieć, 3) nie wszystko mogę ogarnąć swoim rozumem. Może ktoś powiedzieć, że jest to nieprzyjemne, że jest to zamach na naszą ludzką godność. Ale przecież nawet największe umysły tego świata nie są w stanie ogarnąć wszystkiego tego co na tym świecie jest, jak ten świat funkcjonuje. Tym samym uznanie tego, że istnieje jakaś tajemnica, jest po prostu uznaniem prawdy. Jest uznaniem, że świat się nie zaczyna na nas, ani się na nas nie kończy. Ale jest rzeczywistość która przerasta nasz rozum.
Ta rzeczywistość objawiła się światu w pewną noc, jakieś 2027 lat temu – bowiem najprawdopodobniej 6 lat przed naszą erą, narodził się nasz Zbawiciel. Raczej nie było to w zimie, w grudniu, według wyliczeń biblistów było to albo wczesną wiosną, albo też wczesną jesienią. Ta data, którą przyjęło chrześcijaństwo jest datą czysto symboliczną. Zobaczcie ile w tej betlejemskiej historii jest rzeczy wymykających się ludzkiemu rozumowi. Dziewica jest w ciąży. Wszechmogący Bóg przychodzi w postaci ograniczonego fizycznie i intelektualnie niemowlęcia. Wydarzenie to porusza prostych, betlejemskich pasterzy, następnie po jakimś czasie pogańskich mędrców ze wschodu, a jednocześnie jest kompletnie obojętne dla uczonych w Piśmie, którzy przecież świetnie wiedzieli gdzie i z jakiego pokolenia narodzi się Mesjasz. Ale to właśnie ci prości pasterze, zostali poruszeni tą tajemnicą, która objawiła się w Betlejem. Oni tego nie musieli rozumieć, ale czuć swym sercem.
A przecież wiara to obcowanie z tajemnicą. Wierzymy w Boga, którego nie widzieliśmy. Wyznajemy, że jest On jeden, choć w trzech osobach – co jest dla nas, dla naszych umysłów niepojęte. Wyznajemy, że wstał trzeciego dnia z martwych – choć biologicznie nie można tego wytłumaczyć, bowiem śmierć jest dla ciała procesem nieodwracalnym. Wyznajemy, że wstąpił na niebiosa, choć jak to już wiemy od czasów Gagarina nikt fizycznie nad chmurami nie mieszka. Wyznajemy, że w Wieczerzy Świętej przyjmujemy Chrystusowe ciało i krew – choć widzimy i czujemy chleb i wino. To wszystko są tajemnice wiary. To wszystko wymaga, abyśmy zeszli z tronu swej mądrości, uklękli przed Bożą potęgą i oddali pokłon temu, który zamieszkał wśród nas jako małe dziecię.
Tak drodzy. Ta dzisiejsza, wigilijna noc to nasze spotkanie z tajemnicą. Tajemnicą, której nasze umysły nie ogarną. Tajemnicą, której nie rozpiszemy sobie na wykresach, nie wytłumaczymy naukowym, intelektualnym językiem. Jedyne co nam zostaje, to uznać tę tajemnicę i rozkoszować się nią. Cieszyć się dziecięcą radością, że oto wszechmogący, wszechpotężny, dobry i miłosierny Bóg zamieszkał wśród nas. Ale nie tylko zamieszkał. Nie na darmo Jezus powiedział: Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20). I my dzisiaj w naszym wspólnym, chrześcijańskim zgromadzeniu możemy doświadczyć tajemnicę Boga, który mieszka – tu i teraz, między nami. A niech mieszka On nie tylko między nami, ale niech też w nas samych znajdzie sobie mieszkanie. Amen.